Spotkanie FC Kopenhaga - Manchester City prowadził Portugalczyk Artur Soares Dias. W pierwszej połowie meczu doświadczony sędzia nieco się pogubił, w wyniku czego popełnił trzy poważne błędy. Tylko dzięki obecności systemu VAR, wynik spotkania nie został wypaczony. Już w 11. minucie doszło do sporego błędu sędziego Artura Diasa. Po drobnym zamieszaniu przed polem karnym FC Kopenhagi, piłka spadła pod nogi Rodriego, który pięknym strzałem z dystansu umieścił piłkę w siatce, wyprowadzając Manchester City na prowadzenie. Trzy interwencje VAR w meczu Ligi Mistrzów. VAR uratował sędziów Sędziowie początkowo uznali bramkę, lecz po chwili byliśmy świadkami wideo weryfikacji. Jak ukazały powtórki, piłka chwilę przed golem spadła na rękę Riyad Mahrez. Ułożenie rąk napastnika Manchesteru City było nienaturalne i powiększało obrys ciała. W związku z tym, należało zakwalifikować to jako przewinienie w fazie ofensywnej. I tak właśnie postąpili sędziowie VAR. Po obejrzeniu powtórek, Artur Dias odwołał bramkę, a na tablicy wyników mieliśmy nadal 0:0. W 23. minucie po dośrodkowaniu, piłka spadła na rękę Nicolaia Boilesena. Sędzia Dias nie dostrzegł przewinienia, lecz gdy piłka opuściła murawę, wstrzymał grę, czekając na analizę VAR. Jak widać na powtórkach, Nicolai Boilsen trzymał rywala, mając wystawione przed siebie wyprostowane ręce. Przepisowo, gdy piłka trafi w tak ułożone ręce, należy to uznać za nienaturalne powiększenie obrysu ciała, co oznacza przewinienie. W związku z tym arbiter po raz drugi w tym meczu musiał biec do monitora VAR i zmienić swoją decyzję. Ostatecznie został podyktowany rzut karny dla Manchesteru City. Do wykonania "jedenastki" podszedł Riyad Mahrez, lecz jego strzał pewnie obronił Kamil Grabara, który rozegrał całe spotkanie w barwach FC Kopenhagi. Mecz FC Kopenhaga - Manchester City z kontrowersjami w tle. VAR ratował sędziów w Lidze Mistrzów Niespełna pięć minut później sędzia Artur Dias musiał po raz trzeci w tym spotkaniu biec do monitora VAR. Tym razem Portugalczyk nie zauważył, że Sergio Gomez powinien obejrzeć czerwoną kartkę za popełniony faul. Arbiter z boiska nawet nie odgwizdał przewinienia, które było dość ewidentne. Hakon Arnar Haraldsson z FC Kopenhagi po ładnym podaniu wyszedł sam na sam z bramkarzem Manchesteru City. Młody Islandczyk nie zdążył nawet oddać strzału, gdyż został złapany i powstrzymany przez Sergio Gomeza. W tej sytuacji decyzja mogła być tylko jedna - czerwona kartka za przerwanie realnej szansy na zdobycie bramki. Na całe szczęście, po interwencji VAR piłkarz Manchesteru City obejrzał czerwony kartonik. Czytaj także: Szymon Marciniak poprowadzi hit Ligi Mistrzów Czytaj także: Blamaż Juventusu w Lidze Mistrzów