Holenderski napastnik był bardzo zgryźliwy w stosunku do sędziego prowadzącego pojedynek. Zastanawiał się nawet czy Massimo Busacca powinien zostać wyznaczony do tego spotkania. - Moje wykluczenie miało ogromy wpływ na rezultat meczu - stwierdził van Parsie na antenie stacji Sky Sports. Zawodnik Arsenalu Londyn w 56. minucie zobaczył drugą żółtą kartkę za kopnięcie piłki po gwizdku, gdy atakował bramkę rywali i był na pozycji spalonej. W tym momencie na Camp Nou było 1-1, czyli wynik, który dawał awans "Kanonierom". Ostatecznie Barcelona wygrała 3-1 i to ona wystąpi w ćwierćfinale. - Czerwona kartka dla mnie to kompletny żart. Jak mogłem usłyszeć gwizdek, kiedy 95 tysięcy ludzi na stadionie zrywa się z miejsc i robi hałas? - mówił Holender. Dopiero rano we wtorek okazało się, że napastnik Arsenalu zagra w tym spotkaniu, gdyż wcześniej zmagał się z urazem kolana. Nie wiadomo czy teraz nie żałuje, że udało mu się wykurować na czas. - Busacca przez cały mecz słabo sędziował, nie rozumiem, dlaczego on go prowadził - powiedział rozżalony van Persie. Po zakończeniu spotkania w tunelu ze szwajcarskim sędzią starł się też Arsene Wenger. - Powiedziałem mu twarzą w twarz, co myślę o jego decyzji - przyznał potem menedżer Arsenalu. - On musiał nigdy nie grać w piłkę na tym poziomie, żeby zrobić, to co zrobił. Przegraliśmy z dobrym zespołem, ale mógłbym to zaakceptować, gdyby obie drużyny kończyły w pełnych składach - dodał. Bardzo zadowolony z gry swojej drużyny był za to Josep Guardiola, trener Barcelony, który wskazał przyczynę, dlaczego "Kanonierzy" przegrali i odpadli z dalszej rywalizacji. - Nie pozwoliliśmy rywalom na wymienienie trzech albo czterech podań z rzędu. Zagraliśmy perfekcyjnie. Jestem bardzo zadowolony, zresztą jak wszyscy, z naszego występu. W przekroju dwóch meczów byliśmy lepsi niż Arsenal - stwierdził szkoleniowiec Katalończyków. Zobacz wyniki i zestaw par 1/8 finału Ligi Mistrzów