Na początku miesiąca ekipa Realu Madryt zaliczyła prawdopodobnie jedną z najbardziej burzliwych końcówek meczów w swoich dziejach - w spotkaniu z Valencią na Estadio Mestalla w dziewiątej minucie doliczonego czasu drugiej połowy padł gol dla "Królewskich" na 3:2, ale... bramka nie została uznana, bo w czasie gdy futbolówka wędrowała w pole karne sędzia Gil Manzano odgwizdał koniec starcia. Skończyło się to wielkim skandalem, ale "Los Blancos" szybko musieli się po tym wszystkim otrząsnąć, bowiem przed nimi stanęło kolejne wyzwanie - rewanżowa potyczka w 1/8 finału Ligi Mistrzów przeciwko RB Lipsk, które w weekend ograło pewnie VfL Bochum 4:1 i bez wątpienia podchodziło z wielką determinacją do odrobienia zaledwie jednobramkowej straty ze zmagań w Saksonii. Dla podopiecznych Carlo Ancelottiego przy tym starcie miało jeszcze jeden, prestiżowy wymiar - mecz odbywał się bowiem dokładnie w 122. rocznicę założenia ich klubu... Zaskakujący ruch Barcelony, jednak to zrobili. Słynny trener przejmie klub Lewandowskiego? Liga Mistrzów. Real Madryt - RB Lipsk: Pierwsza połowa spotkania Potyczka rozpoczęła się od dużej presji ze strony Realu na rywalach, ale ci nie dali się stłamsić już na wstępie - jeszcze w pierwszej minucie z atakiem ruszył Xavi Simons, natomiast jego dośrodkowanie nie dotarło do któregoś z jego kolegów, bowiem skuteczną interwencją popisał się Nacho. Kolejne minuty przyniosły brak zdecydowania z obu stron - RB Lipsk miało szansę na rozkręcenie kolejnego ataku, natomiast Haidara nie porozumiał się z Olmo, w związku z czym piłka trafiła z powrotem do "Królewskich", którzy jednak krążyli z prowadzeniem gry przede wszystkim w środkowej strefie boiska. W 5. minucie "Byki" w końcu ruszyły z ofensywą - Lois Openda został jednak wpierw zablokowany przez dwóch rywali, a potem podobna historia spotkała Davida Rauma. W odpowiedzi niedługo potem z atakiem ruszył Vinicius Junior, który po starciu z Xaverem Schlagerem padł na murawę przed końcową linią - gwizdek arbitra Davide Massy jednak milczał. Sędzia zatrzymał grę, gdy w "szesnastce" Realu w 7. minucie padł Olmo, ale... mowa tu była o faulu gracza RBL na Nacho. W 9. minucie doszło do sytuacji, która napędziła trochę strachu kibicom gospodarzy - Szeszko ruszył w zasadzie z rajdem sam na sam przeciwko Andrijowi Łuninowi, ale Ukrainiec zachował zimną krew i odbił strzał rywala. Nawet jednak gdyby padła tu bramka, to nie zostałaby uznana, bowiem sędzia boczny zasygnalizował spalony. Potem doszło do wymiany "cios za cios" - choć nie były to ciosy przesadnie celne. Najpierw, w 12. minucie Tchouameni posłał dalekie podanie do Viniciusa Juniora, który jednak nie zdołał oddać czystego strzału głową po rykoszecie od jednego z oponentów. Potem zaś Openda uderzał na bramkę Łunina, ale jego próba była całkowicie niecelna. Nie minęła chwila i rywalizacja nabrała naprawdę ostrego tempa - najpierw strzału głową próbował Willi Orban, potem z daleka na bramkę Petera Gulacsiego uderzał z kolei Eduaro Camavinga, a w końcu w 16. minucie "do głosu" znowu doszedł Openda. Tym razem jego uderzenie wyglądało już zdecydowanie lepiej, ale mimo wszystko futbolówka przeleciała obok słupka. W 21. minucie, po pewnym czasie swoistego przestoju, "Los Blancos" ruszyli z atakiem prawą flanką - Valverde został jednak złapany na spalonym, więc nawet gdyby któryś z kolegów zrobił pożytek z jego podania, to i tak rezultat nie uległby zmianie. Mniej więcej trzy minuty później, po niecelnym podaniu Camavingi do Federico Valverde, "Die Bullen" ruszyli z kontrą - ta została dosłownie w ostatniej chwili zatrzymana po tym, jak wspominany wcześniej Urugwajczyk zdołał przyblokować Rauma. W 26. minucie Valverde po raz kolejny błysnął - posłał on świetne podanie w kierunku Jude'a Bellinghama, który jednak został zneutralizowany przez jednego z oponentów. Później przez moment inicjatywa pozostała jeszcze przez chwilę przy gospodarzach - Vinicius starał się czarować w polu karnym, ale Benjamin Henrichs bardzo skutecznie uniemożliwił mu oddanie strzału. Gdy mijało pierwsze 30 minut starcia, Fede Valverde znowu o sobie przypomniał - jego próba ofensywy spotkała się jednak ze zdecydowaną reakcją Davida Rauma, w związku z czym Peter Gulacsi nawet nie musiał kłopotać się obroną bramki. Minęło kilka chwil i ten sam Raum znalazł się przed ciekawą szansą w ataku - podaniem przed "szesnastką" Realu szukał go bowiem Henrichs, ale interwencja jednego z obrońców "Los Merengues" uchroniła ekipę z Bernabeu przed niebezpieczeństwem. Trzeba przy tym przyznać, że boczni obrońcy RB Lipsk bardzo mocno angażowali się z przodu - w 35. minucie zaskoczyć "Królewskich" próbował po raz kolejny Benjamin Henrichs, natomiast koniec końców futbolówka trafiła do Łunina, który niezmiennie pozostawał na najwyższym poziomie czujności. W 39. minucie, po dłuższej chwili raczej ślamazarnej gry, oddać strzał postanowił Simons, którego "bomba" została jednak zablokowana przez Aureliena Tchouameniego - później mieliśmy rzut rożny dla gości, natomiast "Byki" kompletnie nie skorzystały z tej szansy. Po dwóch minutach drużyna przyjezdna znowu się "uruchomiła" - Xavi Simons oddał kolejny strzał, tym razem będąc bliżej lewej strony bramki i tylko fantastyczny refleks Łunina uchronił "Los Blancos" przed stratą gola. Podopieczni Marco Rose nie chcieli łatwo odpuścić - wkrótce potem na uderzenie zdecydował się Openda, tym razem trafiając w boczną siatkę. Przed przerwą Real miał jeszcze okazję na zagrożenie bramce Gulacsiego po rzucie wolnym zagrywanym przez Toniego Kroosa - ostatecznie jednak nic z tego nie wyszło. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem, natomiast wyraźnie lepiej wyglądał zespół "Die Bullen". Podopieczni Carlo Ancelottiego zdawali się nieco cierpieć grając w systemie 4-4-2, a trybuny pożegnały ich... gwizdami. Po prostu "maszyna", niebywały wyczyn Kane'a. Wprost trudno w to uwierzyć Liga Mistrzów. Real Madryt - RB Lipsk: Druga połowa spotkania Po zmianie stron przez pewien czas żadna z drużyn nie mogła znaleźć sposobu na to, by przejąć inicjatywę na murawie - szarpana rozgrywka toczyła głównie w środkowej strefie, natomiast w 48. minucie mocny błąd popełnił Łunin, który został ominięty przez Opendę - Ukrainiec szybko naprawił swoją wpadkę (z pomocą jednego z obrońców), ale była to bez wątpienia groźna sytuacja. Po chwili RB Lipsk miało dogodną sposobność do wyjścia na prowadzenie po tym, jak sędzia wskazał na rzut wolny tuż przed polem karnym "Królewskich" - Dani Olmo jednak uderzał prosto w mur. Niejako w odpowiedzi gospodarze ruszyli z atakiem - Rodrygo, który zameldował się po przerwie na boisku, został sfaulowany przez Rauma, natomiast późniejsza wrzutka Kroosa z wolnego nie przyniosła wiele korzyści zespołowi z Bernabeu. W 53. minucie doszło do starcia Viniciusa Juniora z Willim Orbanem - Węgier został powalony przez Brazylijczyka na murawę podczas starcia o piłkę, po czym rzucił w stronę rywala kilka słów, które sprowokowały "Viniego" do... popchnięcia go z powrotem do parteru. Gracz Realu obejrzał żółtą kartkę, choć mogło się skończyć na poważniejszym upomnieniu. Niedługo potem Vinicius sam stał się ofiarą faulu - podczas zmagań w pobliżu pola karnego gospodarzy został kopnięty przez Haidarę, ale tym razem skończyło się bez "żółtka". Nie minęła chwila i Kroos ostro potraktował Olmo - w 59. minucie Simons wykonał w konsekwencji rzut wolny, który zakończył się obiecującym, choć niecelnym strzałem Opendy. Belg potem spiął się z Carvajalem - widać było, że z sekundy na sekundę na placu gry robi się coraz bardziej nerwowo. Minutę później doszło do potężnego zamieszania w polu karnym RB Lipsk - wszystko skończyło się świetną interwencją Gulacsiego po strzale Kroosa, natomiast "po drodze" sędzia i tak dojrzał przewinienie ze strony "Los Merengues". Niemniej wyglądało na to, że gospodarze ostatecznie się ocucili, bo w 63. minucie z ofensywą ruszył Rodrygo - bramkarz "Byków" zdołał odbić piłkę na boczną siatkę, niemniej musiał się przy tym sporo napracować. Niedługo potem odgwizdanie faulu na sobie próbował wymusić Vinicius - Davide Massa pozostał jednak niewzruszony. W 65. minucie Real ruszył z kontrą - z inicjatywą wyszedł Kroos, natomiast potem świetnym "nosem" popisał się Bellingham, który wyczekał na dobry moment, zagrał do schodzącego do środka Viniciusa Juniora, a ten w końcu napoczął rezultat - po jego mocnym uderzeniu było 1:0. Już dwie minuty potem goście mieli szansę na ripostę - dwukrotnie jednak ich ataki odpierał Antonio Ruediger, który w "szesnastce" był niczym mur nie do przejścia. W 68. minucie jednak nic już nie uratowało "Królewskich" - po dośrodkowaniu Rauma Orban pokonał Łunina strzałem głową i było 1:1. W 71. minucie uderzenie zza pola karnego próbował tymczasem Federico Valverde - trafił jednak wyraźnie ponad poprzeczką, natomiast już kilka mgnień oka później "Los Blancos" otrzymali szansę z rzutu wolnego po faulu Orbana na Bellinghamie, zresztą "nagrodzonym" żółtą kartką. Miękka wrzutka Kroosa okazała się jednak kompletnie nieskuteczna - "Die Bullen" rozpoczęli od własnej bramki i ruszyli z obiecującym atakiem, który awaryjnie musiał przerywać faulem na Simonsie Tchouamenim. Francuz również nie uniknął upomnienia. W minucie 74. kolejną szansę miał Openda, którego strzał głową został jednak zablokowany przez Carvajal. Po chwili z dystansu uderzał Szeszko, natomiast trafił wprost w ręce Łunina. Nie mniej zespół przyjezdny wyraźnie się "nakręcił" w tamtym fragmencie gry. Po dwóch minutach Openda popisał się ułańską wręcz fantazją i tym razem posłał "petardę" z około 25 metrów - trafił jednak wprost w trybuny. Potem defensorów Realu męczył dwukrotnie Dani Olmo, ale na szczęście dla gospodarzy i jego starania udało się zastopować. W 80. minucie do grona piłkarzy szukających szczęścia poprzez uderzenia z dystansu dołączył Henrichs - jego strzał trafił jednak prosto w "koszyczek" Łunina, który nie licząc wpadki przy jednym z rajdów Opendy spisywał się naprawdę dobrze. Odpowiedzią Realu był atak Bellinghama, który został jednak zatrzymany przez Schlagera. Parę momentów potem z atakiem flanką ruszył David Raum, który zagrywał do Poulsena - skutecznie przeszkodził mu jednak ukraiński golkiper RM. Ten sam Raum potem z rożnego zagrywał do Szeszki, ale ten kolejny raz nie był w stanie wpisać się na listę strzelców. Po pewnym przestoju w 87. minucie Vinicius starał się uderzać z lewej flanki, natomiast został skutecznie zneutralizowany przez Haidarę i Henrichsa. Dosłownie kilkadziesiąt sekund później szansy w okolicach "piątki" szukał też Joselu, ale został zablokowany przez Rauma. W 89. minucie poczarować próbował jeszcze Rodrygo - jego drybling zakończył się uderzeniem na bramkę, ale na posterunku stał niezmiennie Peter Gulacsi. Wkrótce potem całe Santiago Bernabeu usłyszało, że arbiter doliczył dokładnie cztery minuty gry. Już w dodatkowym czasie zmagań RB Lipsk wywalczyło jeszcze rzut rożny, ale stały fragment gry w wykonaniu Xaviego Simonsa nie przyniósł sytuacji bramkowej. Ostatecznie rezultat już się nie zmienił - remis 1:1 oznaczał, dzięki zaliczce z pierwszego meczu, awans Realu Madryt. "Królewscy" mocno przemęczyli się w trakcie "urodzinowego" starcia, ale koniec końców dopięli swego.