KI Klaksvik rozpoczął eliminacje do Ligi Mistrzów od naprawdę mocnego "uderzenia" - zupełnie niespodziewanie zatriumfował bowiem w dwumeczu nad węgierskim Ferencvarosem, najpierw remisując z nim bezbramkowo, a potem rozbijając go aż 3-0. Z perspektywy polskiego kibica było to o tyle ważne, że "Fradi" byli wówczas prowadzeni przez byłego szkoleniowca Legii Warszawa, Rosjanina Stanisława Czerczesowa - byli, bowiem szkoleniowiec niedługo potem został zwolniony ze swojej funkcji. Bach, bach, bach - Raków pokonał Karabach. Kolejny krok do Ligi Mistrzów El. Ligi Mistrzów. Klaksvik znowu to zrobił! Wielki triumf nad Haecken Wydawało się wówczas jednak, że mamy tu do czynienia z pewną anomalią - gracze Klaksvik szybko jednak zamknęli usta wszelkim niedowiarkom, bowiem w kolejnej odsłonie kwalifikacji... po raz kolejny okazali się zwycięscy, a ich "ofiarą" stało się szwedzkie Haecken. Najpierw była powtórka z rozrywki - w pierwszym meczu padł remis 0-0, ale już w rewanżu bramek nie brakowało. W 17. minucie wynik dla KIK otworzył Frederiksberg, a potem worek z golami rozwiązał się na dobre - strzelali kolejno Sana, Layouni, ponownie Frederiksberg, a już w dogrywce Sadiq i Abrahamsson, który jednak... trafił do własnej siatki. Trener Rakowa nie ukrywał tego po Karabachu. "To był najwyższy poziom" El. Ligi Mistrzów. Klaksvik dopiął swego w karnych - i przeszedł do historii Efekt był taki, że po ponad 120 minutach było 3-3 - i o wszystkim musiały rozstrzygnąć karne. W nich farerski klub zatriumfował 4-3 i może spokojnie myśleć o kolejnym starciu, tym razem z norweskim Molde. Nawet jednak jeśli podopiecznym Magnego Hosetha tym razem noga się powinie, to i tak napisali już wielką historię. Klaksvik bowiem jest obecnie pewny tego, że jesienią wystąpi w którymś z europejskich pucharów - i jest to sytuacja absolutnie bez precedensu, bowiem żaden zespół z Wysp Owczych jak dotychczas czegoś takiego nie dokonał. Nie ulega wątpliwości - to prawdziwy złoty sen dla ekipy, na którą praktycznie nikt dotychczas nie stawiał...