Pierwszy półfinał Ligi Mistrzów pomiędzy FC Barcelona a Interem Mediolan zakończył się remisem 3:3. "Duma Katalonii" nie może być zadowolona z takiego wyniku u siebie, ale należy pamiętać, że po nieco ponad 20 minutach gospodarze przegrywali już 0:2. Wyciągnięcie remisu więc można potraktować jako pozytyw z tej perspektywy. Pierwszy gol padł już w 37. sekundzie. Marcus Thuram wykorzystał płaskie dośrodkowanie Denzela Dumfriesa oraz to, że Inigo Martinez potknął się przed doskokiem do Francuza. Thuram uderzył piłkę piętą i posłał ją poza zasięgiem Polaka. Dwie kolejne bramki dla Interu Mediolan padły po stałych fragmentach gry. Całą dyskusję należy zacząć od tego, że aby w ogóle doszło do strzału na bramkę, obrońcy musieli przegrać walkę o górną piłkę. Przy drugim golu Denzel Dumfries posłał tak potężny strzał "nożycami", że polski bramkarz po prostu nie zdążył zareagować. Media: Marciniak poprowadzi hit Ligi Mistrzów. Jest jedno "ale" Szczęsny popełnił dwa duże błędy w meczu z Interem Winą za stratę tego gola można obarczyć Gerarda Martina, który przegrał walkę o górną piłkę z Francesco Acerbim lub Daniego Olmo, który nie upilnował Dumfriesa. Obarczanie Wojciecha Szczęsnego w tym przypadku nie jest słuszną oceną. Przy golu na 3:2 dla Interu Mediolan Szczęsny rzeczywiście popełnił rażący błąd. Polski bramkarz wykonał ruch do piłki i w połowie drogi zorientował się, że leci ona poza jego zasięgiem. Dzięki temu błędowi Dumfriesowi było łatwiej skierować piłkę do siatki. Tutaj zdecydowanie można zgodzić się, że Wojciech Szczęsny zawiódł. Na ocenę Polaka rzutuje również sytuacja, po której piłka znalazła się w siatce, ale odgwizdany został spalony. Polak znów źle ocenił sytuację, gdy piłka leciała wzdłuż jego pola karnego. Wydawało się, że Szczęsny miał dość sporo czasu, aby do niej wyjść. Nie zrobił tego i mógł mówić o naprawdę dużym szczęściu, ponieważ offside, który go uratował, był centymetrowy. Tego nie było widać w telewizji. Kamery nagrały, z kim rozmawiał Szczęsny Dziennikarz z Hiszpanii "ugrillował" Szczęsnego. Przypisał mu winę za jeszcze jednego gola. Czy słusznie? Dziennikarz madryckiego "AS" Javi Miguel w swojej ocenie pomeczowej postanowił obwinić Polaka nie o jedną, a o dwie stracone bramki. Z tym, że Szczęsny zawalił przy golu na 0:2 po prostu nie sposób się zgodzić. Winowajców w tej sytuacji należy szukać zdecydowanie gdzieś indziej. Miguel nie był jedynym krytykiem golkipera w hiszpańskich mediach. Nacho Jimenez, również dziennikarz "AS" ocenił, że "hype" na Wojciecha Szczęsnego powoli opada. Raúl Fuentes z "Marki" natomiast twierdzi, że Polak popełnia na boisku błędy, które mogą kosztować Barcelonę awans do finału Ligi Mistrzów. Co do jednego z pewnością można się z hiszpańskimi mediami zgodzić. Axel Torres na antenie SER również zauważył, że na tym etapie o sukcesie mogą decydować detale, a Szczęsny nie ustrzegł się dwóch rażących błędów w meczu z Interem. W kolejnych spotkaniach ligowych oraz w rewanżu w Mediolanie Polak znów będzie musiał udowodnić to, że jest pewnym punktem drużyny.