To miał być zupełnie inny powrót Polak na Allianz Arena. To tutaj zdobywał 5 goli w 9 minut, kolejnymi bramkami zbliżał się do rekordu Gerda Mullera i prowadził Bayern po kolejne trofea. W roli gościa jednak się nie sprawdził - z dwóch świetnych okazji nie wykorzystał żadnej, za to pokaz skuteczności po przerwie dali koledzy z jego byłej drużyny. Lewandowski neutralnie przywitany w Monachium Wszyscy wyczekiwali, jakie powitanie zgotują Bawarczycy Lewandowskiemu. Na wielu stadionach spotkałby się z wyzwiskami i porcją gwizdów, ale w Monachium głosy niezadowolenia ledwie się przebijały. Gdy Polak był przy piłce, nie słychać było gwizdów ani buczenia, choć do oklasków również było daleko. Były prezes Bayernu zaskoczył. Umieścił "Lewego" dopiero na czwartym miejscu Przed meczem Lewandowski serdecznie przywitał się jeszcze z dziesiątkami pracowników Bayernu, w tunelu wyściskał się z kolegami z byłej drużyny, ale chwilę później uprzejmości się skończyły. Polak od początku meczu próbował odkleić od siebie Upamecano. Obrońca Bayernu jakby przywiązał się do Polaka i za punkt honoru postawił sobie odcięcie go od podań. Tyle że podobne zadanie dostało już setki defensorów na całym świecie, ale niewielu udało mu się podołać. Podobnie z czasem było z Upamecano. Bayern - Barcelona. Dwie zmarnowane okazje Roberta Lewandowskiego W 19. minucie Polak zgubił krycie, otrzymał doskonałe podanie od Dembele i na drodze "Lewego" stał już tylko Neuer. Przez lata obaj zawodnicy nauczyli się już siebie na pamięć, więc Lewandowski musiał działać błyskawicznie. Uderzył poza zasięgiem bramkarza Bayernu, ale także niecelnie - piłka minimalnie minęła poprzeczkę. Za moment znów Lewandowski stanął oko w oko z Neuerem. Tym razem uderzał głową, ale trafił w idealnie ustawionego bramkarza Bawarczyków. Do tej pory Barcelona miała przewagę. Katalończycy piłkę próbowali odbierać już pod bramką gospodarzy, a znak do pressingu często dawał właśnie Lewandowski. Słynny Niemiec o wyczynach Lewandowskiego: Wielbią go jak Boga Na takich obrotach goście nie byli jednak w stanie grać cały czas i w końcu oddali piłkę Bawarczykom. Mistrzowie Niemiec sunęli głównie lewą stroną bramki Barcelony, ale w okolicach pola karnego tracili pomysł na wykończenie akcji. Sytuacją, po której widać było, że przed ofensywą Bayernu jeszcze sporo praca była ta, gdy Mane przeszkodził w strzale Mullerowi. Za moment, po drugiej stronie boiska, mieliśmy jednak obrazek, z którego dumny mógł być Hasan Salihamidzić, dyrektor sportowy Bayernu. Sprowadzony przez niego Mazraoui w ostatniej chwili zablokował bowiem uderzenie Lewandowskiego, które mogłoby się zakończyć golem. W pierwszej połowie doszło także do sporej kontrowersji, bo Davies sfaulował w polu karnym Dembele. Sędzia nie zdecydował się jednak nawet na obejrzenie powtórek. Bayern - Barcelona. Dwa gole w cztery minuty Drugą część znacznie lepiej zaczęli gospodarze. Od razu zaatakowali, postraszyli strzałami z dystansu i w końcu zdobyli bramkę. Kimmich doskonale dośrodkował z rzutu rożnego, piłka przeleciała nad Lewandowskim, dopadł do niej Hernandez i strzał głową skierował do siatki! Cztery minuty później Barcelona była już w bardzo trudnej sytuacji. Musiala podał do Sane, ten wpadł w pole karne i delikatnie, ale precyzyjnie uderzył obok ter Stegena i było 2-0! Bawarczycy z każdą bramką wrzucali kolejny bieg, ale zatrzymać mógł ich Pedri. Hiszpan zagrał na jeden kontakt z Lewandowskim, znalazł się tuż przed Neurem, ale także nie trafił w bramkę. Z czasem Polak coraz częściej cofał się po piłkę, próbował ją rozgrywać i robił miejsce kolegom, ale niewiele z tego wynikało. Wszystko co najlepsze Barcelona pokazała bowiem w pierwszych 30 minutach, ale wtedy zabrakło jej skuteczności. Później Katalończycy próbowali jeszcze atakować, ale gospodarze mecz mieli pod kontrolą. Po dwóch kolejkach Bayern ma sześć punktów i prowadzi w grupie C. Barcelona ma trzy i zajmuje drugą pozycję. Lewandowski wrócił do Monachium! Zobacz skróty wtorkowych meczów Ligi Mistrzów Bayern Monachium - FC Barcelona 2-0 (0-0) Bramki: Hernandez (50. podanie Kimmicha), Sane (54. podanie Musiali) Żółte kartki: Sabitzer, Kimmich - Busquets. Bayern: Neuer - Pavard (21. Mazraoui), Upamecano, Hernández, Davies - Kimmich, Sabitzer (46. Goretzka) - Sané (80. Tel), Müller, Musiala (80. Gravenberch) - Mané (70. Gnabry). FC Barcelona: ter Stegen - Koundé, R. Araújo, Christensen (70. Garcia), Alonso - Busquets (80. Kessie), Gavi (61. De Jong), Pedri - Raphinha (61. Torres), Lewandowski, Dembèlé (80. Fati). PJ