Przed wtorkowym wieczorem na Stamford Bridge w zdecydowanie lepszych humorach miała prawo być drużyna Borussii Dortmund, która w pierwszym spotkaniu 1/8 finału Ligi Mistrzów wygrała 1-0 po trafieniu Karima Adeyemiego. Niemiecki klub - na marginesie pozbawiony swojego młodego napastnika z powodu jego urazu - nie wykorzystał jednak szansy, by dobić rywala na jego terenie. Chelsea zwyciężyła bowiem 2-0, a zawodnikiem meczu został Marc Cucurella, który skutecznie powstrzymywał kolejne ataki rywali. Trafienia odnotowali zaś Raheem Sterling oraz Kai Havertz - w tym drugim przypadku mówimy o wykorzystaniu rzutu karnego, wokół którego... narosło spore zamieszanie. Chelsea - Borussia Dortmund. Havertz wykorzystał karny... po drugiej próbie Do "jedenastki" Havertz podchodził bowiem dwukrotnie - przy pierwszej próbie, ku wielkiemu zadowoleniu fanów BVB, trafił w słupek, ale sędzia główny Danny Makkelie nakazał powtórzenie strzału po tym, jak piłkarze gości zbyt wcześnie wbiegli za linię 16. metra. Przy powtórce Niemiec był już bezbłędny. Była wówczas 53. minuta - i nie ulega wątpliwości, że był to wyjątkowo kosztowny pod względem emocjonalnym moment dla trenera Chelsea Grahama Pottera, którego żywiołowe reakcje przy linii bocznej uchwyciły telewizyjne kamery. Nie ma się czemu dziwić - Havertz z dużym prawdopodobieństwem pomógł mu w ocaleniu stanowiska. Brytyjskie media są bowiem zgodne co do tego, że posada Pottera od dłuższego czasu wisi na włosku - zarząd Chelsea jest mocno podzielony względem jego dalszego zatrudnienia, natomiast sam Todd Boehly, właściciel drużyny i kluczowa w tym kontekście postać, wyraźnie traci cierpliwość względem 47-latka. Graham Potter przywrócił Chelsea na właściwy tor? Zbyt wcześnie, by o tym mówić Ostatnio londyńczykom udało się w końcu przerwać złą passę meczów bez zwycięstwa ogrywając w lidze Leeds United. Choć jedna jaskółka wiosny nie czyni, a mowa tu dodatkowo o skromnym triumfie 1-0 nad ekipą z dołu tabeli, to rezultat ten w połączeniu z utrzymaniem się w Champions League dał menedżerowi "The Blues" pewien komfort, którego bez wątpienia potrzebował. Warto nadmienić, że Graham Potter ostatnio stał się celem zdecydowanie przesadzonej krytyki, otrzymując od pseudokibiców CFC życzenia śmierci dla siebie i swoich najbliższych. Czy najgorszy pod względem zawodowym czas ma on już za sobą? O tym przekonamy się niebawem - na Chelsea czeka w teorii seria łatwych spotkań z klubami będącymi niżej w klasyfikacji Premier League. Będą to kolejno: Leicester City, Everton i Aston Villa. Dopiero na początku kwietnia ligowy kalendarz przyniesie zdecydowanie większe wyzwanie wraz z potyczką z Liverpoolem. Wtedy tak naprawdę okaże się, czy sztab szkoleniowy odgonił ciemne chmury znad Stamford Bridge.