Dzisiaj zaczyna się 32. kolejka Ekstraklasy. Główni kandydaci do mistrzostwa Polski mają tylko jeden cel - zdobycie trzech punktów. Lech Poznań podejmuje rewelację sezonu - Jagiellonię Białystok, a Legia Warszawa, podrażniona porażką z "Kolejorzem", zmierzy się we Wrocławiu ze Śląskiem, który stracił pauzujących za żółte kartki bocznych obrońców Mariusza Pawelca i Pawła Zielińskiego. Wszystko wskazuje na to, że to Lech albo Legia będą reprezentować Polskę w walce o Ligę Mistrzów! Interia: Kto według pana zdobędzie w tym roku mistrzostwo Polski? Tomasz Frankowski: - Z racji tego, że od kilku lat monopol ma Legia Warszawa, to ja, jako postronny kibic, życzyłbym sobie, żeby ten monopol został przełamany. Może to dobrze, że niedoceniany Lech awansował na pozycję lidera, ale czy to utrzyma, na razie nie wiadomo. Czy przyszłego mistrza, niezależnie od tego czy będzie to Lech, Legia, czy jakikolwiek inny klub, stać na awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów? - Jak co roku - to palcem po wodzie pisane. Od paru lat teoretycznie jest prościej awansować do Ligi Mistrzów, to jednak zawsze coś staje na przeszkodzie. Kluby z Bułgarii, Słowacji dają radę awansować, a my nie. Dlaczego tak się dzieje? - Wierzę, że w ciągu najbliższych trzech lat nam się uda. Czy to będzie już teraz, czy za trzy lata, to nie wiem. Myślę, że jesteśmy bliżej niż dalej. Co po zdobyciu tytułu powinien zrobić klub, aby móc powalczyć o awans do tych prestiżowych rozgrywek? - Walczymy zawsze, ale zawsze w tej ostatniej rundzie ktoś inny okazuje się zwycięski. Przez lata było tak, że osłabiano zespoły przed najważniejszymi meczami. Piłkarze nie tylko w Legii Warszawa, ale także w Wiśle Kraków, starali się wyjechać w najlepszym dla siebie momencie i zostawiali drużynę przed decydującymi meczami w Lidze Mistrzów. Wydaje mi się jednak, że jeśli ktoś miałby awansować do fazy grupowej, to Legia ze swoim rozdmuchanym budżetem w skali kraju. Ich stać na zatrudnienie dobrych piłkarzy. Już odszedł Miroslav Radović. Mówi się o odejściu Ondreja Dudy, także Legia również planuje sprzedawać. - Wyprzedanie trzech, czterech piłkarzy jest nieuniknione w każdym zespole. Musi być rotacja, nawet w Barcelonie, czy Realu Madryt zawodnicy odchodzą. Z tym, że musi to być robione z głową. Nikt nie widzi problemu, że z Madrytu odszedł Angel Di Maria. Był bardzo dobry, ale został zastąpiony przez równie wydolnych, szybkich i zaawansowanych technicznie zawodników. Jeśli któryś z polskich zespołów awansowałby do Ligi Mistrzów, to dostałby spory zastrzyk gotówki. Czy taki klub zdominowałby rozgrywki w Ekstraklasie na kilka lat? - Na razie to widzimy od trzech lat dominację Legii, która bez awansu do Ligi Mistrzów dobrze sobie radzi finansowo. Natomiast gdyby to ona awansowała, to na pewno pogłębiłaby się ta różnica. Nie sądzę, żeby właściciele przeznaczyliby kasę klubu na własne potrzeby. Rozmawiał Grzegorz Zajchowski