Pierwszy mistrzowski tytuł wywalczony dwa miesiące temu przez piłkarzy z Częstochowy sprawił, że teraz mają oni realną szansę przeżycia wspaniałej przygody w europejskich pucharach. Aby awansować do fazy grupowej Ligi Mistrzów, która od lat jest marzeniem polskich klubów, a to marzenie przez ponad trzy dekady udało się zrealizować zaledwie trzykrotnie, trzeba jednak przejść jeszcze trzech rywali. Już pierwsza przeszkoda z tych trzech jest bardzo poważna - to Karabach Agdam, mistrz Azerbejdżanu, który pucharowe doświadczenia obejmują dziewięć występów w ostatnich latach w fazie grupowej. No i pokonanie Wisły Kraków, Piasta Gliwice, Legii Warszawa czy Lecha Poznań w drodze do tych sukcesów. Jeśli się uda z Karabachem, Raków zagra w fazie grupowej. To cel mistrza Polski Raków, jak się wydaje, ma większe szanse niż Lech rok temu. Poznaniacy mieli wtedy, na początku sezonu, ogromne problemy ze złożeniem środka defensywy, a i do tego niepewnego Artura Rud´ko w bramce. Skład Rakowa jest bardzo stabilny, podobnie jak i jego defensywa - niepokonana w czterech pierwszych spotkaniach tego sezonu. No i skład Karabachu nieco się zmienił, wydaje się słabszy niż rok temu. - Przed nami kolejne wyzwanie i mecz z silnym rywalem, doświadczonym w pucharach i mającym atuty. Karabach ma wyznaczoną wizję, jeśli chodzi o model gry i się go trzyma. To ważny atut, a do tego potrafi stosować wysoki pressing, gra odważnie i nie boi się pojedynków jeden na jeden - mówił dziś szkoleniowiec Rakowa. Częstochowianie pierwszy mecz z Karabachem zagrają w środę o godz. 20.15, rewanż zaplanowano w Baku na godz. 18 polskiego czasu w kolejną środę, 2 sierpnia. Wtedy też będzie jasne, z kim mistrz Polski będzie dalej toczył boje i w którym z pucharów. Jeśli wyeliminuje Karabach, będzie to zwycięzca pary BATE Borysów - Aris Limassol (pierwszy mecz jutro na Cyprze, rewanż w przyszły wtorek w Mezőkövesd na Węgrzech). Stawką będzie ostatnia runda kwalifikacji Ligi Mistrzów i pewny udział w fazie grupowej Ligi Europy. A jeśli się nie uda? Kierunek Skandynawia - tam Raków może wywalczyć fazę grupową Jeśli jednak Raków nie przejdzie Karabachu, o fazę grupową wciąż będzie musiał walczyć. "Spadnie" wtedy do trzeciej rundy eliminacji Ligi Konferencji, a tam spotka się z przegranym z pary HJK Helsinki - Molde FK. Pierwsze spotkanie mistrza Finlandii i mistrza Norwegii odbyło się dzisiaj na obiekcie tego pierwszego i zakończyło niespodzianką. Wydawało się bowiem, że to Molde jest faworytem tego dwumeczu. Po fatalnym przełomie marca i kwietnia (jedna wygrana w ośmiu spotkaniach) zespół ten pozbierał się, ostatnio gra już bardzo dobrze. W lipcu wygrał cztery z pięciu spotkań, a to jedno pozostałe zremisował na boisku lidera - FK Bodø/Glimt. HJK zaś formą nie zachwyca - w lidze jest trzecie, w pierwszej rundzie eliminacji męczyło się z północnoirlandzkim Larne FC, awansując po dogrywce. Dziś jednak spotkanie zakończyło się niespodzianką, choć to mistrz Norwegii miał inicjatywę, był przez zdecydowaną większość czasu gry w posiadaniu piłki. Kluczowa w pierwszej połowie okazała się akcja HJK z 25. minuty - po zagraniu Atomu Tanaki Topi Keskinen wygrał pojedynek biegowy z obrońcą Molde i w sytuacji sam na sam pokonał bramkarza Jacoba Karlstrøma. W drugiej połowie niewiele się zmieniło - Molde długo biło głową w mur, dopiero w ostatnim kwadransie miało trzy okazje bramkowe. Pierwszej nie wykorzystał rezerwowy Markus Kaasa, później uderzenie głową Martina Bjørnbaka obronił bramkarz gospodarzy, podobnie jak i strzał Magnusa Eikrema. Mecz zakończył się skromną wygraną HJK i to mistrz Finlandii jest o tego jednego gola bliżej trzeciej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. A Molde - bliżej starcia z przegranym z pary Raków - Karabach.