Eliminacje Ligi Mistrzów na stadion przy al. Unii w Łodzi wróciły po 24 latach. W 1998 roku grał w nich ŁKS - najpierw odprawił azerski Kjapaz Gandża, ale w kolejnej rundy kibice zobaczyli zespół światowego formatu - Manchester United. Łodzianie postawili się drużynie, w której grali m. in. Peter Schmeichel, Gary Neville, David Beckham, Roy Keane, Paul Scholes czy Ryan Giggs. Skończyło się 0:0, ale w pierwszym meczu Anglicy wygrali 2-0 i awansowali. Dynamo wraca po ośmiu miesiącach W środę to nie był powrót ŁKS do europejskich pucharów, ale mecz z konieczności rozgrywany w Łodzi. Po ataku Rosji na naszych wschodnich sąsiadów Dynamo Kijów zostało zmuszone, by skorzystać z polskiej gościnności. Wybór trafił na stadion miejski przy al. Unii, który wcześniej sprawdził się podczas meczów reprezentacji Ukrainy w Lidze Narodów. Dla Dynama był to pierwszy oficjalny mecz od grudnia 2021 roku. Dlatego trener Mircea Lucescu nie mógł być pewien, jak jego podopieczni spiszą się w meczu o stawkę. Zwłaszcza że nie było taryfy ulgowej i od razu trafili na silnego rywala. Trudno było wskazać faworyta tego spotkania. Reprezentacyjne Dynamo W składzie gospodarzy był polski akcent - Tomasz Kędziora. Po wybuchu wojny rundę wiosenną spędził w Lechu Poznań i dołożył cegiełkę do mistrzostwa Polski. Przed tym sezonem mógł szukać innych drużyn, ale zdecydował się wrócić do Dynama. Na razie czuje się bezpiecznie, bo wicemistrzowie Ukrainy przebywają poza krajem. Za około miesiąc rozgrywki ma wznowić liga ukraińska. Politycy i działacze zapowiadają, że będzie podzielona na dwie grupy. W jednej miałyby być m. in. zespoły występujące w europejskich pucharach, a mecz rozgrywać w zachodniej części kraju (np. w obwodzie lwowskim). Teoretycznie silniejszym zespołem jest Dynamo, w którego składzie są byli i obecni reprezentanci Ukrainy, a także Polski (Kędziora) i Słowenii (Benjamin Verbić). Początek należał jednak do Fenerbahce. Turcy zepchnęli rywali do obrony. Najbliżej gola był Bright Osayi-Samuel, ale po jego strzale głową piłkę złapał Hryhorij Buszczan. Dynamo próbowało kontrataków i szukało przede wszystkim Wiktora Cygankowa, ale ten był dobrze pilnowany. Fenerbahce w ataku Od 20. minuty gra się wyrównała i gospodarze zaczęli tworzyć okazje. W jednej z nich Artemowi Biesedinowi zabrakło centymetrów, by trafił piłką do siatki. Po chwili przed szansą stanął Kędziora, ale jego strzał minął słupek. W odpowiedzi Buszczan z trudem odbił piłkę po uderzeniu Ferdiego Kadioglu. Do przerwy gole jednak nie padły. Po zmianie stron bardziej aktywne było Fenerbahce, ale miało problemy, by stworzyć bramkową sytuację. Goście próbowali wysoko odbierać piłkę, ale Dynamo dobrze radziło sobie z pressingiem. Im jednak bliżej bramki rywali, tym było z ich grą gorzej. W końcu gospodarze wyszli z kontrą, ale niecelnym strzałem zmarnował ją Serhij Sydorczuk. Po kolejnej szybkiej akcji Biesiedina w ostatnich chwili ubiegł obrońca. Czas uciekał, a Dynamo nie było w ostanie strzelić gola. Aktywny Biesedin w 71. minucie strzelił tuż obok bramki. Dziesięć minut przed końcem do głosu doszli też goście, ale uderzenie Brumy odbił Buszczan. Mecz zakończył się 0-0, co przed rewanżem w Stambule daje większe szanse Fenerbahce.