Francuz zdobył dla klubu z Highbury 186 bramek i wyprzedził Iana Wrighta, który do wtorku był najskuteczniejszym strzelcem "The Gunners". - Ładnie to brzmi: "Thierry Henry najlepszy strzelec Arsenalu" - stwierdził z uśmiechem Francuz po wyjściu z szatni. - Rekord Wrighta był na wysokim poziomie i ciężko go było pobić. Ian był wielkim piłkarzem i zawsze pozostanie legendą Arsenalu. Ja chciałem pobić ten rekord na Highbury, ale skoro miałem szanse w Pradze, to je wykorzystałem - stwierdził Henry. Arsenal wygrał w Lidze Mistrzów trzecie spotkanie z rzędu i z 9 punktami jest na prowadzeniu w grupie C. Już tylko jednego punktu brakuje "Kanonierom", aby zapewnić sobie awans do kolejnej rundy. - Było to dla nas bardzo ważne zwycięstwo, zwłaszcza po porażce z West Bromwich Albion. Pokazaliśmy w Pradze nasz charakter. Ja jestem szczęśliwy, że udało mi się trafić do siatki oraz z tego, że pobiłem rekord strzelecki Iana Wrighta - dodał Francuz, którego kontrakt na Highbury wygasa za dwa lata. - Słyszałem już różne spekulacje, ale nie robią one na mnie wrażenia. Po zakończeniu sezonu usiądziemy z działaczami i ustalimy co dalej. Teraz możecie być pewni, że ilekroć wyjdę na plac gry, zawsze dam z siebie 100%. - zapowiedział najlepszy strzelec w historii Arsenalu. Menedżer Arsene Wenger przyznał, że nie przewidywał, że już w 15. minucie pośle do gry, wracającego po kontuzji Henry'ego. Jednak kiedy Jose Antonio Reyes nabawił się kontuzji, Wenger posłał na boisko Francuza, który zapewnił Arsenalowi zwycięstwo. - Przez ostatnie 37 dni Thierry trenował z nami tylko jeden raz. Nie spodziewałem się, że wejdzie na boisko w 15. minucie, ale on pewnie też tego nie oczekiwał. Kiedy powiedziałem mu, że wchodzi, tylko popatrzył na mnie - relacjonował Wenger, który pogratulował Henry'mu pobicia rekordu Iana Wrighta. (tekst na podstawie BBC).