Liverpool przystępował do pierwszego starcia w ramach 1/8 finału Ligi Mistrzów niesiony pozytywnymi wynikami z Evertonem oraz na trudnym terenie w Newcastle. Pierwsze piętnaście minut przeciwko Realowi na Anfield mogło zwiastować podtrzymanie dobrej passy, jednak "Królewscy" w ostatecznym rozrachunku okazali się bezlitośni dla zespołu Kloppa, który mierzył się z nimi po raz piąty, odkąd trafił do Merseyside i po raz piąty musiał uznać ich wyższość. W pomeczowym studiu na antenie stacji "CBS Sports", były legendarny piłkarz Arsenalu - Thierry Henry zwrócił uwagę, że zobaczył zespół, który bardzo łatwo złamać i który nie był w stanie wyratować z opresji swojego bramkarza Alissona Beckera tak, jak zrobił to Real po wpadce, jaką zaliczył Thibaut Courtois. Thierry Henry mówi wprost: Zobaczyłem kruchy zespół, to koniec pewnej ery "Chciałem zobaczyć, w jakim znajdują się momencie i zobaczyłem kruchy zespół. Prowadzenie 2:0, to najlepszy początek, jaki możesz sobie wymarzyć przeciwko Realowi, lub jakiejkolwiek innej europejskiej drużynie na Anfield, a oni tego nie utrzymali" - powiedział. "Tak, Alisson popełnił błąd, ale koledzy go nie uratowali. Kiedy Thibaut Courtois popełnia błąd, zespół bierze sprawy w swoje ręce, pozwalając puścić to w zapomnienie" - dodał. Francuz nie ma również wątpliwości, że na Anfield dobiegła końca pewna era, z czym wielokrotnie mierzył się także w trakcie swojej kariery. "Nie sądzę, by Jurgen Klopp musiał odejść, ale niektórzy zawodnicy nie prezentują już odpowiedniego poziomu, by grać dla Liverpoolu. To zdarza się najlepszym, zdarzało się również mnie. To koniec pewnej ery" - zakończył.