Szybkie tempo, sporo ładnych akcji i dwie piękne bramki - to obraz pierwszej połowy starcia Eintrachtu z OM. Piłkarze z Frankfurtu nie mieli nic do stracenia, zajmowali ostatnie miejsce w tabeli, tylko zwycięstwo ratowało ich przed ostatnią kolejką i wyprawą do Lizbony. Mocne otwarcie zdobywcy Ligi Europy I Eintracht dość szybko osiągnął to, co chciał osiągnąć, bo już po trzech minutach cieszył się z prowadzenia. Trafienie Daichiego Kamady było pierwszym w tym sezonie na własnym stadionie w Lidze Mistrzów. I nie Japończyka, ale całej drużyny,. Generalnie gospodarze byli w pierwszej połowie zespołem dużo lepszym, choć Olympique też miał w 11. minucie okazję do wyrównania. Nie taką jednak, jak gospodarze w 19. minucie, gdy po świetnej akcji Christophera Lenza Leonardo Balerdi fatalnie zagrał piłkę do tyłu, w kierunku bramkarza Pau Lopeza. Tyle że futbolówka do niego nie dotarła, przejął ją Jesper Lindstrom i "wystawił" jak na tacy Lenzowi. A ten miał dużo czasu, dużo miejsca i ustawionego w bramce Lopeza. Nie zdołał go jednak pokonać. Trzech na ośmiu? Eintracht i tak zdobył bramkę! To się zemściło - i to bardzo szybko. W 22. minucie akcja Marsylii była początkowo bardzo niemrawa, mocno statyczna. Tym bardziej zaskakujące było fenomenalne dośrodkowanie Chancela Mbemby z prawego skrzydła między bramkarza a obrońców. Kevin Trapp miał do piłki za daleko, a Junior Dina Ebimbe nie dostrzegł, że zza pleców wyskakuje mu Matteo Guendouzi. 23-letni pomocnik uderzył z woleja, pod poprzeczkę - Trapp był bez szans. Odpowiedź Eintrachtu była jednak też szybka, dała gospodarzom znów nadzieję. Cała akcja Mario Götze i Randala Kolo Muaniego powinna trafić do grona tych najładniejszych w fazie grupowej. Trzech graczy Eintrachtu, w momencie oddania strzału, miało wokół siebie ośmiu rywali, a i tak dali radę. Trafił w końcu Kolo Muani, Francuz skarcił więc klub z Francji. Przed wyrównaniem w samej końcówce pierwszej połowy Eintracht uratował jeszcze, ofiarnym wślizgiem, Hrvoje Smolcić. Marsylia atakuje, Frankfurt się broni. Radość kibiców Eintrachtu! Olympique nie miał nic do stracenia, musiał po przerwie atakować. Coraz częściej goście stosowali wysoki pressing, Eintracht skupił się głównie na powstrzymywaniu ofensywnych zapędów rywali. W 59. minucie Alexis Sanchez bardzo sprytnie uderzył z rzutu wolnego z boku pola karnego, ale Trapp zachował czujność i skierował piłkę odkręcającą się w kierunku dalszego słupka poza boisko. Igor Tudor dokonał dwóch zmian w zespole, Olympique nadal przeważał, ale długo nie był w stanie poważniej zagrozić Trappowi. Dopiero w 77. minucie piękną akcją popisał się Nuno Tavares. Minął dwóch rywali, huknął zza pola karnego, ale trafił tylko w zewnętrzną część słupka. Później marsylczycy przeprowadzili jeszcze jedną efektowną akcję, ale nie dość, że nie wykorzystali jej, to i tak w międzyczasie nie utrzymali linii spalonego... W samej końcówce Eintracht coraz częściej kontrował, świetnie piłkę utrzymywał Gotze. I po raz pierwszy w tym sezonie Ligi Mistrzów kibice Eintrachtu mogli świętować trzy punkty wywalczone na Deutsche Bank Park we Frankfurcie. Być może punkty, które okażą się kluczowe w kwestii awansu do 1/8 finału Ligi Mistrzów. Eintracht Frankfurt - Olympique Marsylia 2-1 (2-1) Bramki: 1-0 Kamada 3., 1-1 Guendouzi 22., 2-1 Kolo Muani 27. Eintracht: Trapp - Smolcić Ż, Jakić, Ndicka - Dina Ebimbe Ż (79. Alidou), Kamada, Sow, Lenz (45. Pellegrini) - Götze, Lindstrøm (69. Rode) - Muani Ż (79. Borré). Olympique: López - Mbemba, Balerdi, Gigot (60. Kolasinac) - Clauss (86. Suarez Ż), Rongier, Veretout Ż, Tavares Ż - Harit, Guendouzi (60. Ünder) - Sánchez.