W debiucie w Premier League nie przestraszył go Wayne Rooney i Manchester United. Czy w pierwszym meczu w Champions League Wojciech Szczęsny wytrzyma presję Barcelony i Leo Messiego? Dwukrotny laureat "Złotej Piłki" w sześciu meczach Ligi Mistrzów rozegranych w Anglii ani razu nie pokonał bramkarza rywali. Wojciech Szczęsny nie chce być pierwszym. Każda nacja ma swoich bohaterów, polskim jest dziś niewątpliwie bramkarz Arsenalu Londyn, którego kariera nabrała ostatnio wprost oszałamiającego tempa. Szczęsny w butach Schmeichela Jeszcze kilka miesięcy temu sfrustrowany siedzeniem na ławce chciał uciekać z Emirates, teraz jest numerem jeden u Arsene'a Wengera, a najwięksi spece od gry w piłkę rękami przepowiadają mu przyszłość Petera Schmeichela. "Wolałbym być do niego porównywany za 10 lat, a nie teraz" - zauważa przytomnie Polak. 20-latek olśniewa pewnością siebie, co dziś może okazać się największą cnotą bramkarza. Mecz Arsenalu z Barceloną jest z gatunku tych, w których patos i emocje biorą górę nad rozsądkiem. Angielska prasa przypomina, że choć "Kanonierzy" mierzą się z największą ze współczesnych legend, mają szansę zadziwić świat, tylko wtedy, gdy uwierzą, iż naprzeciw stoją żywi ludzie. Wielką rolę w motywowaniu zespołu ma odegrać Cesc Fabregas. On wychował się w "La Masia", tak jak finaliści "Złotej Piłki" Messi, Xavi i Andres Iniesta, razem z dwoma ostatnimi zdobywał mistrzostwo Europy i mistrzostwo świata asystując przy najważniejszej bramce w historii hiszpańskiej piłki. Właśnie Cesc, za którego powrót na Camp Nou Barca jest gotowa dać 45 mln euro, miał przekonać kolegów z Arsenalu, że dorośli do wygrywania z najlepszymi. A lepszych od Katalończyków teoretycznie nie ma. Barca wygrała wszystkie rankingi na numer jeden pierwszej dekady XXI wieku. W 37 meczach tego sezonu zdobyła astronomiczną liczbę 107 goli, z czego Messi aż 38. Ofensywne tridente, które stworzył z Villą i Pedro przyćmiewa nawet to sprzed dwóch lat z Eto'o i Henrym. Wenger nie pozwolił się wciągnąć w dywagacje o zemście za ubiegłoroczną porażkę w ćwierćfinale. Po rewanżu na Camp Nou Leo Messi zabrał do domu piłkę, którą strzelił Arsenalowi cztery gole. Francuski trener uważa jednak, że jego zdziesiątkowany kontuzjami zespół był wtedy znacznie słabszy i mniej dojrzały. Dziś jest silny, zwarty, gotowy, wygląda na to, że do gry zdolny będzie nawet Samir Nasri. Najlepszy francuski piłkarz minionego roku walczył z urazem do ostatniej chwili. Messi martwi się Walcottem 11 miesięcy temu kontuzję leczył Robin van Persie, teraz osiągnął taką formę, że ociera się już podobno o klasę Dennisa Bergkampa. "My w Barcelonie łatwo przestraszyć się nie dajemy, ale Theo Walcott martwi nas bardzo" - wyznałMessi w angielskich mediach. Jeden z najszybszych piłkarzy świata odmienił poprzedni mecz tych drużyn na Emirates, wszedł do gry przy stanie 0-2 i razem z kolegami doprowadził do remisu. Rezerwowy obrońca Barcy Maxwell był za wolny dla Anglika, z pewnością Pep Guardiola byłby spokojniejszy, gdyby teraz mógł wystawić przeciw niemu Erica Abidala. Francuz zagra jednak w środku obrony, bo na czas nie wyleczył się Carles Puyol. Brak kapitana to dla Barcy strata walecznego serca, nieocenionego zwłaszcza w krytycznych momentach. Na Emirates sytuacje krytyczne mogą się zdarzyć. Obaj rywale darzą się sympatią i szacunkiem, że względu na podobną filozofię. Barca gra najpiękniejszy futbol świata, Arsenal najpiękniejszy w Premier League - uważanej za numer jeden w Europie. Przy takich okazjach Wengerowi wypomina się, że od wywalczenia w 2005 roku Pucharu Anglii, jego drużyna nie zdobyła ani jednego trofeum. Dojrzałość, o której mówi francuski trener wciąż więc nie znalazła potwierdzenia w faktach. Nie ma jednak lepszej okazji niż mecz z Barcą, by udowodnić światu, że to on ma rację. Po 16 kolejnych zwycięstwach, Katalończycy zremisowali wreszcie mecz w Primera Division, w dodatku z broniącym się przed spadkiem Sportingiem Gijon. Luty to nie jest miesiąc, na który Guardiola zaplanował szczyt formy drużyny. Zwykle jest ona w tym okresie ociężała zbierając siły na finisz. W dwa sezony trener Barcy zdobył aż osiem trofeów, ale co równie ważne stawiając na wychowanków stworzył system gry, jakiego świat nie widział. Prasa angielska nazywa "Mr Nobody" Pedra Rodrigueza. Rzeczywiście chłopak, którego Guardiola wydobył niedawno z III ligi, w trzy lata wygrał Ligę Mistrzów i mistrzostwo świata. Szacunek dla rywali "Barca i Arsenal to drużyny, które najdelikatniej obchodzą się z piłką" - mówi David Villa. Mistrz świata i Europy przeprowadził się do Katalonii, by zdobyć coś w końcu także w klubowym futbolu. Pełen uznania dla rywali jest także Sergio Busquets podkreślając pokrewieństwo obu drużyn. Nie zmyli to czujności gospodarzy, którzy mają świadomość, że na poważne komplementy muszą zapracować na boisku. Jack Wilshere wspomina nawet o grze "brudniejszej" niż zwykle, czyli podwojeniu agresji wobec Katalończyków. Żaden zespół z Londynu nie zdobył jeszcze Pucharu Europy. Tym razem w 1/8 finału są trzy drużyny ze stolicy Anglii. Najcięższą drogę do Wembley ma jednak Arsenal. Jak sobie poradzi? Czy jest gotow wyrzucić z Champions League faworyta numer jeden? Ta generacja piłkarzy wychowanych w "La Masia" jest uznawana za największą kolekcję diamentów w skali światowej. Trener Barcy przyznaje jednak, że mimo wszystko woli oglądać Arsenal niż przeciw niemu grać. Dyskutuj na blogu Darka Wołowskiego Zobacz zestaw par 1/8 finału Ligi Mistrzów