Już pierwszy mecz na wzgórzu Montjuic dostarczył kibicom wielu emocji - FC Barcelona zremisowała w półfinale Ligi Mistrzów z Interem Mediolan 3:3, przez co przed rewanżem trudno było wskazać zdecydowanego faworyta do awansu. Ostatecznie w spotkaniu rozgrywanym we Włoszech padło aż siedem goli - decydujący, na wagę awansu, w dogrywce strzelił Davide Frattesi. Na boisku nie brakowało polskich akcentów. Od pierwszej minuty zagrał Wojciech Szczęsny, z kolei w drugiej połowie na murawie zameldowali się Robert Lewandowski i Piotr Zieliński. Jeszcze podczas spotkania, jak i bezpośrednio po nim, więcej niż o polskim bramkarzu i napastniku FC Barcelona oraz pomocniku Interu mówiło się o ich rodaku, Szymonie Marciniaku. Polski arbiter we wtorkowy wieczór nie miał łatwej pracy. Regularnie musiał oceniać stykowe sytuacje, takie jak ta, po której podyktował rzut karny, gdy Pau Cubarsi wślizgiem powstrzymywał w szesnastce Lautaro Martineza. Kibicom i piłkarzom "Dumy Katalonii" nie spodobał się również fakt, że po ostrym wejściu Hakana Calhanoglu na granicy pola karnego Marciniak, zamiast wskazać na jedenasty metr, podyktował rzut wolny. Wojciech Szczęsny mówił o Szymonie Marciniaku. "Wolałbym nie szukać wymówki" O polskiego arbitra po meczu zapytano Wojciecha Szczęsnego. Ten w rozmowie z Canal+ Sport od razu dał do zrozumienia, że nie ma zamiaru oceniać pracy swojego rodaka lub w jego decyzjach upatrywać przyczyny porażki swojego zespołu. I zdradził, co ten mu powiedział. "Wolałbym nie szukać wymówki w pracy Szymona. Z boiska wydawało mi się, że karnego nie było, ale powiedział mi, że to był faul, a Pau (Cubarsi - przyp. red) nie dotknął piłki. Mówił też, że nie było faulu na Gerardzie (Martínie, przy golu na 3:3, przyp. red). Nie szukałbym wymówki w pracy sędziego. Chociaż wiadomo, że jak się przegrywa to próbuje się szukać błędów sędziego i będzie się pewnie troszkę o tym mówić" - powiedział. Polski bramkarz został też zapytany o to, co "Duma Katalonii" zmieniła w swojej grze, że w drugiej połowie prezentowała się o wiele lepiej, niż w pierwszej odsłonie spotkania. Ten w odpowiedzi przyznał, że jego drużyna ciągle grała "swój futbol". "Złapaliśmy oddech i rytm, wyglądało to bardzo fajnie" - zaznaczył. W najbliższą niedzielę kataloński zespół czeka kolejne arcyważne spotkanie, ligowe starcie z Realem Madryt, które może przesądzić o mistrzostwie Hiszpanii. Szczęsny zadeklarował, że przed El Clasico nikogo nie trzeba dodatkowo motywować. "Mamy przed sobą wielki mecz. Wierzę, że zespół pozbiera się na tyle jeśli chodzi o energie mentalne i fizyczne, żeby w tym meczu w niedzielę grać na swoim najwyższym poziomie i wygrać" - podsumował.