Każda seria ma swój koniec i nie inaczej było z serią zespołu prowadzonego przez Hansiego Flicka. FC Barcelona od początku 2025 roku wyłącznie wygrywała albo remisowała spotkania. Porażka przyszła w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, a konkretnie w rewanżowym spotkaniu z Borussią Dortmund. Duma Katalonii do Niemiec udawała się ze spokojem i w dobrych nastrojach, bo w pierwszym meczu BVB uległo Barcelonie aż 0:4 i kwestia awansu wydawała się rozstrzygnięta. Drużyna z Bundesligi nie zamierzała jednak składać broni i od początku spotkania ruszyła na rywali, z wiarą w odrobienie strat. Efekty naporu Borussii przyszły bardzo szybko, bo już w 11. minucie na listę strzelców wpisał się Serhou Guirassy, który wykorzystał rzut karny. Ten został sprokurowany przez Wojciecha Szczęsnego. Polak sfaulował rywala i sędzia wskazał na jedenasty metr. Golkiper Blaugrany piłkę z siatki wyciągał w sumie trzykrotnie. Głośno o zachowaniu Szczęsnego. Hiszpanie znaleźli dla niego ksywkę Ostatecznie w Dortmundzie padł wynik 3:1. Wszystkie gole strzelali... gospodarze. Bo jedyne trafienie dla Barcelony padło po samobójczej bramce Ramy'ego Bensebainiego. Ten gol bardzo mocno uspokoił nastroje w meczu, bo wówczas Borussii brakowało trzech bramek, aby doprowadzić do dogrywki, a nie dwóch. Porażka w rewanżowym spotkaniu ćwierćfinału Ligi Mistrzów była pierwsza przegraną Szczęsnego w barwach Dumy Katalonii. Polak zawinił jedynie przy rzucie karny, a w dalszych fragmentach rywalizacji popisywał się skutecznymi interwencjami. Hiszpańskie media zwróciły jednak uwagę na coś innego. "Sport" pisze o zachowaniu Szczęsnego po samobójczej bramce Bensebainiego. Otóż były reprezentant Polski, w odróżnieniu od kolegów z drużyny, nie okazał w zasadzie żadnych emocji i spokojnie przyjął fakt, że Barcelona zmniejszyła straty i w zasadzie postawiła kropkę nad "i" w kwestii awansu. "Szczęsny - człowiek lodu. Jego opanowanie kontrastowało z emocjami reszty zespołu" - napisali o zachowaniu Szczęsnego hiszpańscy dziennikarze. "Po samobójczym golu Bensebainiego nawet się nie poruszył. Wrócił do bramki, napił się wody i wrócił do swoich zajęć. Polak radzi sobie z emocjami na swój własny, oryginalny sposób" - opisują Hiszpanie. Warto zwrócić jednak uwagę, że Szczęsny w wielu momentach nie okazuje zbyt wielu emocji i często boiskowe wydarzenia przyjmuje na "chłodno".