Kliknij TUTAJ, aby zobaczyć mecz Bayern Monachium - Sevilla za pośrednictwem platformy IPLA Robert Lewandowski jeszcze nie ma w swojej kolekcji medalu za triumf w meczu o Superpuchar Europy, w którym od dekady rokrocznie triumfator Ligi Mistrzów mierzy się ze zwycięzcą Ligi Europy, a wcześniej Pucharu UEFA. Tradycja tych rozgrywek sięga 1973 roku. W tym czasie zmieniał się sposób doboru uczestników, lecz organizatorom wciąż przyświeca ta sama idea, by wyłonić najlepszą ekipę na Starym Kontynencie. Nie ulega wątpliwości, że "Lewy" będzie niezwykle zmotywowany, by pokonać Sevillę. Niemal dokładnie miesiąc temu Polak spełnił piłkarskie marzenie, podnosząc go góry "uszaty puchar", przeznaczony dla zwycięzcy Champions League. Momentalnie jednak skierował swój wzrok w stronę przyszłości. Wyróżnia go bowiem cecha właściwa tylko wielkim mistrzom - nieustanne poczucie nienasycenia. Więcej światła na tę sprawę rzucił Karl-Heinz Rummenigge. Prezes Bayernu był gościem podcastu "Phrasenmaeher", w którym zdradził, że tuż po wygranym finale z PSG "Lewy" płakał z radości, lecz szybko zaczął dawać swojemu szefowi rady dotyczące przyszłości. Łatwiej jest bowiem wdrapać się na szczyt, niż zdołać się na nim utrzymać. Kibice Bayernu, choć mogą być pewni formy swojej drużyny, mieli prawo drżeć o dyspozycję Lewandowskiego. Polski snajper nabawił się drobnego urazu lewej stopy w starciu z rywalem podczas meczu pierwszej kolejki Bundesligi, w którym "Die Roten" rozgromili Schalke 8-0. Spora w tym zasługa "Lewego", który zdobył gola i zanotował dwie asysty. Sęk w tym, że efektowne zwycięstwo okupił wspomnianymi problemami zdrowotnymi, przez co opuszczał stadion kulejąc, a w poniedziałek nie pojawił się na treningu. We wtorek pracował z resztą drużyny jedynie przez 12 minut, lecz na przedmeczowej konferencji prasowej trener Hansi Flick zdradził, że Lewandowski wrócił do pełni sił i może już w stu procentach poddać się obciążeniom treningowym. Co zmieniło się w drużynie Bayernu od czasu triumfu w Lidze Mistrzów? Przede wszystkim do gry wkroczył Leroy Sane, który już w swoim debiucie udowodnił, że będzie wartościowym zawodnikiem w kadrze mistrza Niemiec. Gol i dwie asysty mówią same za siebie. Flick nie będzie mógł jednak liczyć na dwóch bohaterów finału LM. Strzelec jedynego gola Kingsley Coman nie udał się w podróż do Budapesztu z powodu kwarantanny, po kontakcie z osobą zakażoną koronawirusem, a Thiago Alcantara opuścił szeregi Bayernu, przechodząc do Liverpoolu.