"Wyzwiska, pomówienia, oskarżenia. Nasi przeciwnicy zachowywali się tak, jakbyśmy kogoś zamordowali, lub rzucili na świat bombę atomową" - mówi obolały prezes Realu Madryt Florentino Perez. Pierwszy szef Superligi największy żal ma do prezydentów FIFA i UEFA. Gianni Infantino, a szczególnie Aleksander Czeferin wykazali się agresją, jakiej się nie spodziewał. Hiszpan sam jest jednak sobie winien, jeśli nie zdawał sobie sprawy, z kim idzie na wojnę. Superliga umarła przy porodzie Szefowie FIFA i UEFA zachowali się jak kapłani z powieści "Faraon" Bolesława Prusa, kierując gniew ludu ku zgubie swoich przeciwników. Wykorzystali oburzenie kibiców, polityków i opinii publicznej, którym Perez, prezes Juventusu Andrea Agnelli i cała reszta z superligowej dwunastki nie potrafiła wyłożyć swoich racji. Wielki projekt został pogrzebany przy porodzie. W zaledwie 48 godzin. Najgorsze jest może to, że Infantino i Czeferin wyglądają dziś na bohaterów, którzy uratowali futbol przez rozpadem. Prawdziwa ironia losu. Prezes Realu Madryt nigdy wcześniej nie poniósł dotkliwszej porażki wizerunkowej, choć ma za sobą zmierzch ery galaktycznej, która w lutym 2006 roku doprowadziła go do dymisji. "Stworzyłem drużynę z wielkich piłkarzy, ale źle ich wychowałem. Stąd dziś czują się zdezorientowani" - powiedział wtedy. Wrócił w 2009 roku, niedługo po tym jak Real przegrał el Clasico z Barceloną 2-6 na swoim boisku. Pobił kolejne rekordy transferowe, watykański dziennik "L’Oseervatore Romano" pisał o "obrazie dla biednych", gdy Perez sprowadzał do Madrytu Cristiano Ronaldo, Kakę, Karima Benzemę, Xabiego Alonso i innych. Krytykował go nawet ówczesny prezes UEFA Michel Platini usunięty potem za korupcję. Kiedy Real Madryt ma kryzys, podnoszą się ostre głosy krytyki, że Perez nie jest człowiekiem sportu, ani piłki. Doprowadził Królewskich na szczyt piramidy najbogatszych klubów świata, ale kieruje nimi jak biznesmen, czy polityk. Tyle, że Real Pereza najczęściej jednak wygrywa. Pięć triumfów w Lidze Mistrzów uzasadnia działania prezesa Królewskich. Kibice klubu wybierają go na kolejne kadencje przez aklamację. Wreszcie nadszedł czas, gdy Perez postanowił podnieść rękę na bezwzględną dominację dwóch futbolowych monopolistów. FIFA i UEFA bezgranicznie zawładnęły światową piłką, co skończyło się wszechogarniającą korupcją. UEFA jest wyjątkowo drogim pośrednikiem - zagarnia aż 40 procent wpływów generowanych przez Ligę Mistrzów. Boniek o korupcji w FIFA i UEFA Konfrontacja 12 potężnych klubów Superligi z FIFA i UEFA była wojną o kasę i wpływy. Żadne inne wartości nie miały z tym nic wspólnego. Gniew kibiców wykorzystany przez Czeferina i Infantino okazał się siłą, która rozprawiła się z Superligą w dwie doby. Przeciwstawienie biednych bogatym jeszcze raz zadziałało z wielką siłą na wyobraźnię opinii publicznej. FIFA i UEFA przedstawiające siebie jako obrońców niezamożnych i jedności futbolu to jednak bajka dla grzecznych dzieci. Te dwie organizacje okazały się tylko sprytniejsze od dwunastki z Superligi. Na tym polega ich wielkie zwycięstwo. Na tym polega klęska Pereza, Agnelliego i innych. Jeśli ktoś ma wątpliwość co do FIFA, niech przypomni sobie ostatnie afery korupcyjne, dyskwalifikację rządzącego nią przez 17 lat Seppa Blattera oraz sposób, w jaki Rosja i Katar dostały organizację mundiali w 2018 i 2022 roku. Wybrany właśnie na stanowisko wiceprezesa UEFA Zbigniew Boniek udzielił wywiadu Cezaremu Kowalskiemu z Polsatu Sport: - Mówi się, że w UEFA czy FIFA to różne rzeczy się dzieją. Że korupcja, że to, że tamto. Nie interesuje mnie to. Mam swoje zdanie na różne tematy, jak choćby organizacji mistrzostw świata w Katarze i nie zmienię go tylko dlatego, że objąłem jakąś funkcję. Uważam, że UEFA to potężna organizacja, która organizuje najlepsze rozgrywki na świecie czyli Ligę Mistrzów. Uczestniczyć w takim przedsięwzięciu to jest dla człowieka piłki przywilej - mówi Boniek. Można go zrozumieć. Wysokie stanowisko w UEFA zapewnia mu ogromny wpływ na futbol. Europejska Unia Piłkarska ma władzę i umie o nią walczyć. Potwierdziła to rozprawiając się z buntem wielkich klubów. A czy tę wielką władzę wykorzystuje dla dobra piłki, czy dla dobra własnego, to już inny temat. Póki co działacze UEFA świętują wielkie zwycięstwo. Dariusz Wołowski