O powstaniu Superligi poinformowano w komunikacie, opublikowanym nocą z niedzieli na poniedziałek. W jej skład wejdzie 12 klubów-założycieli: Real Madryt, FC Barcelona, AC Milan, Inter Mediolan, Juventus FC, Tottenham, Chelsea Londyn, Arsenal, Liverpool, Manchester United, Manchester City oraz Atletico Madryt. Dodatkowo, jej skład uzupełniony ma zostać docelowo do 20 zespołów, z których 15 ma mieć coroczny, gwarantowany udział, zaś pięć kolejnych otrzymywać będzie "dzikie karty". Komunikat o zawiązaniu zupełnie nowego tworu odbił się w świecie sportu gigantycznym echem. Błyskawicznie zareagowały na niego władze piłki, grożąc zaangażowanym wykluczeniem z jakichkolwiek innych rozgrywek. Co skłoniło kluby do tego, by doprowadzić do przewrotu? Motywy wyjaśnił Florentino Perez.Według Hiszpana całe zamieszanie wynika... z troski o futbol. Jak powiedział, zainteresowanie piłką nożną wśród najmłodszych spada, a obecne, rozdmuchane formaty rozgrywek sprawiają, że spotkań jest zwyczajnie za dużo. - Zyski z tytułu praw telewizyjnych spadają. Ten sport umiera na naszych oczach. Nie możemy być wobec tego obojętni - mówił. Według niego, kilkanaście klubów rywalizujących między sobą na topowym poziomie podniesie atrakcyjność futbolu i bardziej do niego przyciągnie.Perez wbił też szpilkę władzom UEFA, zarzucając im brak przejrzystości. Jak zauważył, jest w stanie stwierdzić, ile zarabia LeBron James, podczas gdy nic nie wiadomo na temat zarobków szefa federacji. Skrytykował również szykowaną reformę Ligi Mistrzów, zakładającą poszerzenie grona uczestników i zmianę formatu rozgrywek. Jego zdaniem nie przełoży się on na dodatkowe zyski. Co istotne, start Superligi planowany jest bardzo szybko. Jeżeli uda się wypracować porozumienie z władzami europejskiej i światowej piłki - być może jeszcze w 2021 roku. Perez jest także spokojny o to, że kluby-założyciele pozostaną w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Jak mówi, chroni je prawo, a ewentualne wykluczenie (o którym pisze między innymi "Bild") jest zwyczajnie niemożliwe. TC