Zmagania w ramach Ligi Mistrzów w sezonie 2024/2025 dobiegają już swego końca - 29 kwietnia rozpoczęły się oficjalnie półfinały Champions League, a na pierwszy ogień wzięty został bój między Arsenalem a Paris Saint-Germain. Obie ekipy zostały już w swoisty sposób odciążone z ligowej presji - PSG najzwyczajniej w świecie sięgnęło bowiem po mistrzostwo Francji, z kolei "Kanonierzy" stracili nadzieję na tytuł, który trafił w ręce graczy Liverpool F.C. To zapowiadała zdecydowanie większe zaangażowanie we front europejski... Nieoczekiwany zwrot akcji. Sensacyjne doniesienia ws. Arkadiusza Milika Arsenal - PSG: Przebieg i wynik meczu. Wielkie emocje w hicie Ligi Mistrzów Starcie zaczęło się wręcz w wymarzony sposób dla gości z Paryża - już w 4. minucie zespół dowodzony przez Luisa Enrique wyszedł na prowadzenie, a wszystko to za sprawą będącego w świetnej formie w obecnej kampanii Ousmane Dembele. Były zawodnik m.in. Barcelony podprowadził futbolówkę w stronę pola karnego, po czym zgrał do Chwiczy Kwaracchelii, po czym cierpliwi zaczekał w okolicy linii wyznaczającej szesnasty metr. Gruzin po chwili odegrał z powrotem do reprezentanta Francji, a ten uderzył soczyście - choć po koźle - i nie dał szans Davidowi Rayi. Ten sam Dembele już parę minut później próbował dorzucić na swe konto również i asystę - nietuzinkowa podbitka jednak nie trafiła koniec końców do Nuno Mendesa, który zapuścił się aż pod samą bramkę "The Gunners". Piłka wędrowała od pola karnego do pola karnego, ale większym zacięciem zdawali się wykazywać gracze PSG - do przodu rwał się zwłaszcza Desire Doue, choć bez konkretnych efektów. W 14. minucie dobrym podaniem został obsłużony kapitan PSG, Marquinhos, którego strzał głową został jednak wyłapany skutecznie przez Rayę. To był niemniej kolejny pokaz siły ekipy przyjezdnej, która dodatkowo mocno przeważała jeśli mowa o posiadaniu piłki. Mniej więcej po kwadransie gry doszło do pewnej kontrowersji - w "szesnastce" Arsenalu padł na murawę Kwaracchelia, który - jak pokazały telewizyjne powtórki - był stopowany przez Jurriena Timbera z użyciem ręki. Arbiter główny, Slavko Vincić, uznał jednak najwyraźniej, że tego typu kontakt nie wystarczy, by wskazać na wapno. Kolejne minuty były spokojniejsze, natomiast naznaczone niezmiennie brakiem dobrego wykończenia akcji ze strony "The Gunners" - ostatecznie do głosu w końcu powrócili i "Les Parisiens", a w 26. minucie Kwaracchelia po raz kolejny zagroził bramce gospodarzy schodząc z lewej flanki. Golkiper Arsenalu był jednak niezmiennie na posterunku. Gdy mijało mniej więcej pół godziny gry do ataku ruszył znowu Dembele, który jednak był doskonale pilnowany przez Williama Saliby. Ostatecznie futbolówka trafiła do Doue, którego mocny strzał przy ziemi został odbity przez Rayę. Ofensywę kontynuował Fabian Ruiz, który jednak obił - tylko i aż - słupek. Później zaś sędzia dopatrzył się spalonego i zakończył zamieszanie pod bramką zespołu z Emirates. W 36. minucie Joao Neves przesadził z interwencją i powalił na ziemię Mylesa Lewisa-Skelly'ego. Arbiter podyktował rzut wolny, do którego podszedł Martin Odegaard, który jednak zupełnie zepsuł dośrodkowanie wybite przez pracującego niestrudzenie na murawie Kwaracchelię. Po chwili błysnął Jakub Kiwior, który odegrał do Mikela Merino. Ten został zatrzymany przez Nevesa i choć goście sugerowali karnego, to gwizdek sędziego milczał. "Kanonierzy" jednak wyraźnie się uruchomili - Bukayo Saka w 40. minucie zagrał górną piłkę pod bramkę, z którą minął się Gianluigi Donnarumma. Na nieszczęście dla Arsenalu futbolówki nie sięgnął też Gabriel Martinelli, ale był to sygnał, że angielski zespół może jeszcze zagrozić przybyszom z Francji tuż przed przerwą. Dosłownie tuż przed zaproszeniem piłkarzy na przerwę Lewis-Skelly zagrał w doskonały sposób do Martinellego, który oddał mocny, płaski strzał - ten jednak został zatrzymany przez Donnarummę. Wynik więc się nie zmienił - PSG wciąż prowadziło tu 1:0. Za to zaraz po przerwie, w 47. minucie, do bramki trafił ostatecznie Merino. Hiszpan doskonale odnalazł się w gąszczu futbolistów w polu karnym po wrzutce Declana Rice'a, natomiast... znalazł się niestety dla siebie na milimetrowym spalonym i po konsultacji VAR sędzia nie uznał trafienia. Niemniej PSG musiało wejść na najwyższe obroty, bo "Kanonierzy" mogli zdecydowanie tutaj "poczuć krew". Paryżanie jednak również mieli swoje momenty parcia do przodu - znów na tym polu popisywał się Doue, choć wciąż nie był on w stanie przedrzeć się przez gąszcz rywali. Atmosfera zagęściła się znów w 55. minucie, kiedy z rajdem po lewej flance ruszył Leandro Trossard. Belg oddał płaski strzał, który został odbity przez Donnarummę - Włoch po raz kolejny popisał się absolutnie kosmicznym refleksem i umiejętnościami. Kolejne minuty upływały pod znakiem walki od "szesnastki" do "szesnastki" - żadna ze stron jednak nie zdołała wyprowadzić mocnego ciosu w rywala. Szczęścia w ataku szukał m.in. Achraf Hakimi, który jedna został przyblokowany w odpowiednim momencie przez Salibę. Czas mijał, a tymczasem żadna ze stron nie była w stanie trafić do siatki. Kwaracchelia w pewnej chwili zdecydował się nawet na bardzo długą próbę lobu bramkarza, ale nie miało to prawa zaskoczyć Rayi. Mimo wszystko w ostatnim kwadransie podstawowego czasu w końcu gra zrobiła się ciekawsza. Najpierw strzał - będąc już w polu karnym - oddał Saka, będący w dość ciasnej przestrzeni między rywalami. Donnarumma po raz kolejny pokazał swój kunszt ale... i tak przy tym ataku doszło do spalonego. Chwilę potem zaś Bradley Barcola odegrał do Joao Nevesa, ale ten z okolic 16. metra trafił wysoko w trybuny. Doszło więc do wymiany uderzeń, w obu przypadkach nieskutecznych. W 84. minucie Barcola zdołał urwać się defensorom rywali - oddał uderzenie, które minęło Rayę, ale też - dosłownie o centymetry - dalszy słupek bramki. Sektor Emirates Stadium zajmowany przez fanów PSG wypełnił się głębokim westchnieniem - podobnie zresztą było zaraz potem, gdy Goncalo Ramos trafił w poprzeczkę. Koniec końców jednak Portugalczyk i tak spalił akcję. Niedługo potem to "Kanonierzy" mieli dogodną szansę - po podyktowanym rzucie wolnym poczarować ze stałego fragmentu gry próbował Rice, ale jego próba bezpośredniego strzału została prędko zablokowana. Nie doszło więc do powtórki cudów, jakie zawodnik ten wyczyniał podczas rywalizacji z Realem Madryt. Już w doliczonym czasie gry na strzał z 15. metra decydował się Martinelli - uderzył jednak w stronę wyższych trybun stadionu. Rezultat już się nie zmienił aż do końcowego gwizdka - PSG wygrało na terenie rywali skromnie, bo 1:0, a to otwiera dla ekipy Jakuba Kiwiora wciąż pole do odegrania się w rewanżu. Wielka porażka PSG, to był potężny cios. Na to rozstrzygnięcie czekał latami cały piłkarski świat Arsenal - PSG. Kiedy rewanż między europejskimi gigantami w Lidze Mistrzów? Rewanżowe starcie między "Kanonierami" a "Les Parisiens" dojdzie do skutku dokładnie 7 maja o godz. 21.00. Finał rywalizacji w LM zaplanowano z kolei na 31 maja - areną zmagań będzie w tym przypadku Allianz Arena w Monachium.