Raków Częstochowa w drugiej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów trafił na naprawdę bardzo trudnego rywala. Mistrzowie Polski na swojej drodze bowiem spotkali się z postrachem polskich drużyn z minionych lat, a więc Karabachem Agdam. Zapowiadało się bardzo wyrównane spotkanie, ale dla Rakowa najważniejsze było wywieźć, jak największą zaliczkę z Polski. Real Madryt poznał kluczową decyzję. Chodzi o roczną dyskwalifikację Pierwsza połowa nie była najciekawsza. Można śmiało porównać ją do tego, co oglądaliśmy w inauguracji sezonu na polskich boiskach, a więc podczas meczu o Superpuchar Polski. Wówczas oba zespoły zdecydowanie nie dały fanom niezapomnianego show, a naprawdę poważne emocje pojawiły się w ostatnich minutach spotkania i rzutach karnych, które zadecydowały o zwycięstwie. Raków i Karabach dali mnóstwo emocji Tym razem jednak druga połowa na stadionie w Częstochowie wynagrodziła zniecierpliwionym kibicom brak emocji. Najpierw zamieszanie w polu karnym Karabachu wykorzystał... obrońca gości. Piłkę do własnej bramki wpakował Elvin Cafarquliyev. Od 55. minuty tego pojedynku Raków wyszedł więc na prowadzenie i zaczął kontrolować przebieg tego spotkania. Wychowanek FC Porto opuszcza Śląsk Wrocław. Kontrakt rozwiązany 15 minut później Raków prowadził już 2:0. Piłkę do siatki gości wbił wprowadzony kilkadziesiąt sekund wcześniej na boisko Fabian Piasecki. Polak uderzył głową wprost w bramkarza zespołu gości. Ten jednak pokazał, że daleko mu do przypisania mu łatki "klasowego golkipera". Piłka lecąca prosto w niego, jakimś cudem wpadła do siatki i wydawało się, że droga do zwycięstwa jest już bardzo krótka... Niestety jednak wówczas błędy zaczęła popełniać defensywa Rakowa Częstochowa. Najpierw obrońcy zgubili w polu karnym Redona Xhixhę, który pięknym strzałem głową pokonał Vladana Kovacevicia, a później gola gościom podarował Papanikolau, który źle wyprowadził piłkę. W sekwencji zdarzeń zawodnikowi Karabachu pozostało już tylko nie zepsuć sytuacji 300-procentowej. Tak się stało, a Karabach w zaledwie cztery minuty odrobił straty. Reprezentant Polski podjął kluczową decyzję. Chce odejść z klubu Mogłoby się wydawać, że takim wynikiem już musi skończyć się ten mecz. Nic z tych rzeczy. Trener Szwarga dał szansę na przywitanie się z nowymi kibicami Sonny'emu Kittelowi. To była decyzja doskonała. Ofensywny pomocnik wszedł na boisko i zapewnił swojemu zespołowi jednobramkową zaliczkę przed wyjazdem do Azerbejdżanu. Zrobił to w absolutnie wspaniałym stylu, pokonując bramkarza rywali pięknym strzałem z dystansu.