Dla gospodarzy starcie z SSC Napoli było szansą na pierwsze punkty w Lidze Mistrzów. Po porażkach z Realem Madryt i Bragą fani klubu ze stolicy Niemiec mieli nadzieję, że zła passa zostanie przerwana. Choć z drugiej strony dla Unionu sam fakt gry w tych elitarnych rozgrywkach był wielkim wydarzeniem i w drużynie nie było stawiania sobie żadnych ambitnych celów. Napoli z kolei jak co roku mierzy w awans do fazy pucharowej i walkę z najlepszymi zespołami kontynentu. Ponownie od pierwszej minuty oglądaliśmy na boisku Piotra Zielińskiego, który w meczu z "Królewskimi" zdobył bramkę z rzutu karnego. Marzenia Papszuna legły w gruzach. To już oficjalne Gospodarze zaskoczyli faworytów, popis Fofany W 24. minucie Stadion Olimpijski eksplodował, kiedy to po kapitalnej akcji Davida Fofany piłkę do pustej bramki wpakował Janik Haberer, ale Iworyjczyk był na spalonym i ostatecznie gol nie został uznany. Był to jednak sygnał ostrzegawczy dla zespołu Rudiego Garcii, że Union to nie jest drużyna, którą wolno lekceważyć. W 37. minucie po szybkiej kontrze gospodarzy znów w roli głównej wystąpił Fofana. Jednak tym razem jego mocne uderzenie w krótki róg na rzut rożny sparował bramkarz Napoli. Kibice z Berlina mogli jednak być dumni z tego, jak prezentują się ich ulubieńcy, którzy wyglądali znacznie lepiej niż ekipa z Neapolu. Do przerwy żadnej z drużyn nie udało się jedna znaleźć drogi do siatki i po pierwszych 45 minutach na tablicy wyników widniał rezultat 0:0. Błysk geniuszu "Kwaradony" Po zmianie stron to goście zaczęli z większym animuszem. Kilka razy błysnął Chwicza Kwaracchelia, ale potem znów to Union częściej przebywał na połowie rywali. Jednak w 65. minucie to jednak "Partenopei" wyszli na prowadzenie. Gruziński as neapolitańczyków ruszył w pole karne, spod linii bocznej zagrał na piąty metr, a tam pewnie jego podanie wykorzystał Giacomo Raspadori, który otworzył wynik spotkania. Stracona bramka nie wpłynęła zbyt dobrze na gospodarzy, ale w 80. minucie byli bardzo bliscy wyrównania. Po ostrym dośrodkowaniu Christophera Trimmela piłkę głową uderzył Robin Knoche, ale ta przeszła minimalnie obok słupka. Gospodarze starali się, ale brakowało im kreatywności w środku pola i nie stwarzali sobie dogodnych sytuacji. Do końca spotkania nie udało im się już ani razu na poważnie zagrozić bramce Alexa Mereta i ostatecznie goście wygrali 1:0. Spotkanie zakończyło się skromną wygraną drużyny z Neapolu. Kolejny raz zwycięstwo dał błysk geniuszu "Kwaradony", który chociaż nie rozrywał wielkich zawodów, jedną akcją dał swojej ekipie bramkę, która zdecydowała o wygranej. Gospodarze zaliczyli trzecią porażkę i po raz trzeci byli słabsi od rywali o jednego gola. Berlińczycy bardzo chcą się przełamać, ale zwyczajnie brakuje im szczęścia.