To było pasjonujące widowisko na Parc des Princes. FC Barcelona objęła prowadzenie przed końcem pierwszej połowy, by już w 51. minucie przegrywać 1:2. Wynik meczu udało jej się jednak odwrócić i ostatecznie zwyciężyć 3:2. Losy spotkania mogły się jednak potoczyć inaczej, co sugerują katalońskie media. Ich zdaniem sędzia Antony Taylor zbyt późno zaczął reagować na ostrą grę gospodarzy, którzy według dziennika "Sport" powinni kończyć spotkanie przynajmniej w "10". Dwie kontrowersyjne decyzje sędziego. Katalońskie media grzmią po meczu Barcelony z PSG Dziennikarze "Sportu" wskazują na dwie sytuacje, w których Anthony Taylor miał podjąć niewłaściwe decyzja. Pierwsza miała miejsce już w 15. minucie spotkania, kiedy to Lucas Beraldo faulował Raphinhę. Zawodnik Barcelony po tej interwencji przez dłuższą chwilę zwijał się z bólu. Katalończycy piszą, że "wślizg gracza PSG był kryminalny", a mimo to zawodnik gospodarzy nie obejrzał nawet żółtej kartki. Druga akcja miała miejsce w 68. minucie. Wówczas z kontratakiem "Blaugrany" ruszał Robert Lewandowski. Polak został zatrzymany w brutalny sposób przez Vitinhę, który faulował go od tyłu. Tymczasem angielski sędzia nie pokazał piłkarzowi PSG drugiej żółtej kartki. Pierwszą został ukarany ledwie cztery minuty wcześniej i zdaniem "Sportu" w tej sytuacji sędziemu "zabrakło odwagi", by sięgnąć po drugi żółty kartonik, a w konsekwencji czerwony. Tym sposobem PSG kończyłoby starcie przynajmniej w "10". Przynajmniej, bo jeśliby przyznać rację katalońskim dziennikarzom i Beraldo obejrzałby żółtą kartkę w 15. minucie, to mogłby się skończyć nawet na grze w "dziewiątkę", ponieważ Brazylijczyk został takową ukarany przez arbitra w 89. minucie, a wówczas byłoby to już jego drugie upomnienie. Dobra sytuacja FC Barcelony przed rewanżem. Hiszpańskie kluby na dobrej drodze do półfinału Piłkarze Xaviego wypracowali sobie dobrą sytuację przed rewanżem. Co prawda mają przewagę jedynie gola i jedno trafienie więcej PSG na ich stadionie będzie oznaczać dogrywkę, ale mimo wszystko mają zaliczkę, która daje im nieco większy komfort. W niezłym położeniu znajdują się także dwa madryckie kluby. Atletico pokonało w środę Borussię Dortmund u siebie 2:1, tyle że w przeciwieństwie do Barcy rewanż rozegra na wyjeździe. Najmniej korzystny wynik wypracował sobie Real, który zremisował przed własną publicznością z Manchesterem City 3:3, a więc musi wygrać na stadionie "Obywateli", by awansować, a to bardzo trudny teren do zdobycia. Na rewanże nie trzeba będzie długo czekać. Te zaplanowano już na kolejny tydzień. Mecze odbędą się we wtorek 16 i 17 kwietnia. Finał rozgrywek zostanie rozegrany 1 czerwca na Wembley Stadium w Londynie.