Rywalizacja Arsenalu z Porto była bardzo wyrównana. W pierwszym spotkaniu lepszy okazał się portugalski zespół, zwyciężając 1-0. Rewanż zakończył się takim samym wynikiem, tylko że na korzyść Anglików. Jedynego gola we wtorek strzelił Leandro Trossard w 41. minucie, który w pierwszej jedenastce zastąpił Gabriela Martinellego. Potem więcej goli już nie zobaczyliśmy ani w regulaminowym czasie gry, ani w dogrywce, przez co doszło do serii rzutów karnych. W nich bohaterem został David Raya, bramkarz Arsenalu, który obronił strzały Wendella i Galeno, zapewniając klubowi zwycięstwo 4-2 i awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów pierwszy raz od 2010 roku. To jednak nie był koniec emocji. Po ostatnim gwizdku obaj trenerzy zamiast podziękować sobie za rywalizację, wymienili między sobą intensywne uwagi, zanim ich rozdzielono, a potem doszło jeszcze oskarżenie Conceicao. Arsenal zaprzeczył, że coś takiego się stało, ale zapytany o komentarz do tej sprawy Arteta przyznał tylko: "Bez komentarza. Dziękuję bardzo". Sergio Conceicao nie pierwszy raz ma problem z hiszpańskim trenerem "Powinien skupić się na trenowaniu swojego zespołu. Wynik jest niesprawiedliwy. Mój zespół zasłużył, aby awansować" - dodał jeszcze Conceicao. To nie pierwszy raz, kiedy Portugalczyk ma problem z hiszpańskim trenerem. W 2020 roku, po meczu grupowym z Manchesterem City, oskarżył Josepa Guardiolę o użycie "brzydkich słów" i i okazywanie "wyjątkowo nieprzyjemnej postawy". Arteta nie odniósł się do słów Conceicao, opowiedział natomiast o tym co znaczy dla niego awans. "Jesteś zdenerwowany, liczysz, że wszystko potoczy się po twojej myśli, ale rzuty karne to loteria. Jestem bardzo szczęśliwy. 14 lat minęło, odkąd ostatni raz wystąpiliśmy w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, a dla takiego klubu jak Arsenal to bardzo długi okres i pokazuje, jak trudna to jest sztuka" - stwierdził Hiszpan. "Byliśmy cierpliwi, ciężko pracowaliśmy, a wiele osób podjęło dobre decyzje i wykazało się odwagą w trudnych momentach" - dodał.