Tegoroczny finał Champions League został rozegrany na Stade de France w podparyskim Saint-Denis. Po najcenniejsze w klubowej piłce trofeum sięgnął Real Madryt, pokonując Liverpool FC 1-0 po bramce Viniciusa Juniora. Początek meczu planowano na godz. 21:00. Spotkanie rozpoczęło się jednak z 36-minutowym poślizgiem. Przed stadionem <a href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/liga-mistrzow/news-jest-reakcja-francuskiej-policji-i-ministra-spraw-wewnetrzny,nId,6057259" target="_blank">doszło bowiem do dantejskich scen</a>. Oficjalny komunikat głosił, że opóźnienie spowodowane jest kłopotami kibiców Liverpoolu z dotarciem na obiekt. Dziennikarze obecni na miejscu szybko zaczęli jednak relacjonować prawdziwy obraz zdarzeń. Z wiadomości zamieszczanych w mediach społecznoościowych wynikało, że fani "The Reds" szturmują bramy Stade de France, a służby porządkowe odpowiadają gazem pieprzowym i pałkami. Organizatorzy tłumaczyli później, że część ludzi, którzy próbowali przedostać się na stadion, posiadała sfałszowane bilety. Na trybuny nie zdołało wejść blisko trzy tysiące osób. Przypomniano, że czas na przygotowanie i zabezpieczenie finałowego spotkania zamykał się w niespełna trzech miesiącach, podczas gdy zwykle okres ten wynosi kilkanaście miesięcy. Pierwotnie mecz miano rozegrać w rosyjskim St. Petersburgu. Decyzję zmieniono z powodu wybuchu wojny na Ukrainie. <a href="https://sport.interia.pl/raporty/raport-studio-ekstraklasa/aktualnosci#utm_source=esatekst&utm_medium=esatekst&utm_campaign=esatekst">Zobacz podsumowanie całego sezonu PKO Bank Ekstraklasy - sprawdź już teraz!</a> UEFA ogłasza: Tiago Brandao Rodrigues na czele grupy śledczej Liverpool krótko po końcowym gwizdku zażądał od UEFA przeprowadzenia śledztwa w sprawie <a href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/liga-mistrzow/news-oblawa-na-kibicow-po-finale-ligi-mistrzow-zatrzymano-pierwsz,nId,6057346" target="_blank">zajść na terenie i wokół Stade de France</a>. Europejska federacja odpowiedziała w poniedziałek wieczorem, przedstawiając człowieka, który stanie na czele grupy dochodzeniowej. Jest nim dr Tiago Brandao Rodrigues z Portugalii - były parlamentarzysta, minister edukacji i działacz sportowy. Za wykonaną pracę 45-latek nie otrzyma wynagrodzenia. Ma to gwarantować niezależność podjętego postępowania. W komunikacie UEFA nie ogłoszono spodziewanej daty przedstawienia raportu końcowego. ZOBACZ TAKŻE: