Ronaldo miał już za sobą pierwszy mecz po powrocie do ekipy "Czerwonych Diabłów". Z Old Trafford przywitał się w sposób fenomenalny, strzelając dwa gole w wygranym 4-1 starciu z Newcastle.To jednak nie CR7, a grając w ekipie gospodarzy Meschack Elia miał pierwszą okazję do zdobycia gola w tym meczu. Kongijski napastnik finalizował szybką kontrę Young Boys, lecz indywidualny rajd zakończył niecelnym, płaskim strzałem. Piłka przeleciała tuż obok słupka."Czerwone Diabły" miały za to w pierwszych minutach spore problemy ze sforsowaniem obrony rywala. W grze Anglików brakowało pomysłu i błysku. Sporo było za to niedokładności.Sytuacja zmieniła się jednak w 13. minucie, gdy Ronaldo zrobił to, co potrafi najlepiej, posyłając piłkę do siatki. Portugalczyk pewnie wykorzystał błyskotliwe dogranie swojego rodaka - Bruno Fernandesa - i uderzył między nogami interweniującego bramkarza.Tym trafieniem Ronaldo uświetnił wyjątkowy dla siebie mecz. Było to bowiem jego 177. spotkanie w Champions League, co pozwoliło mu zrównać się z byłym kolegą klubowym - Ikerem Casillasem - na czele klasyfikacji zawodników z największą liczbą występów w Lidze Mistrzów. W 24. minucie mogło być 1-1, ale David de Gea poradził sobie z uderzeniem z dystansu rywala. Manchester potrzebował kilku sekund, by w odpowiedzi wtargnąć w pole karne gospodarzy. Mocny strzał z ostrego kąta oddał Ronaldo, ale tym razem David von Ballmoos nie dał się pokonać. Kilka minut później szwajcarski bramkarz ponownie spisał się bez zarzutu, łapiąc piłkę po dośrodkowaniu z prawej flanki. Gdyby nie to, Ronaldo z łatwością zdobyłby drugą bramkę. Sytuacja Manchesteru zaczęła się komplikować w 35. minucie, gdy Aaron Wan-Bissaka obejrzał czerwoną kartkę za brutalny faul. Ole Gunnar Solskjaer zareagował natychmiastowo - zdjął z boiska skrzydłowego Jadona Sancho, a wprowadził na plac gry obrońcę - Diogo Dalota. Ten manewr pozwolił gościom utrzymać do przerwy jednobramkowe prowadzenie.Po zmianie stron w drużynie "Czerwonych Diabłów" doszło do kolejnej roszady. Raphael Varane zastąpił Donny'ego van de Beeka. W drużynie Young Boys z boiska zszedł natomiast Vincent Sierro. Jego miejsce zajął Jordan Siebatcheu.W 54. minucie Ronaldo wpadł w pole karne gospodarzy i upadł w starciu z Mohamedem Camarą. Arbiter nie dopatrzył się przewinienia i od razu zasygnalizował, że nie odgwizda rzutu karnego. Wściekły Portugalczyk machał rękami, krzycząc w stronę sędziego, lecz nie mógł już zmienić jego decyzji.Podopieczni trenera Solskjaera grali w sposób bardzo wyrachowany, starając się przede wszystkim nie stracić bramki. Próbowali nawet grać na czas, za co de Gea obejrzał żółty kartonik.Gospodarze natomiast ciągle nękali defensywę Anglików i w 66. minucie dopięli swego. Nicolas Moumi Ngamaleu uprzedził w polu karnym Varane'a i doprowadził do wyrównania. W 72. minucie plac gry opuścili Ronaldo i Fernandes. Impuls ekipie Manchesteru mieli natomiast dać Jesse Lingard oraz Nemanja Matić. Kilkanaście minut przed końcem spotkania trybuny się ożywiły, gdy na boisko wbiegł jeden z fanów. Szybko zatrzymali go jednak ochroniarze.Chwilę później groźne zrobiło się, gdy Lindeloef zderzył się głową z Elią. Znacznie bardziej odczuł to starcie piłkarz Manchesteru, który potrzebował pomocy sztabu medycznego.Bohaterem Young Boys mógł zostać Sandro Lauper, który popisał się kapitalnym strzałem z dystansu. De Gea zdołał jednak końcówkami palców przenieść piłkę nad poprzeczką.Wydawało się, że mecz skończy się podziałem punktów. W doliczonym czasie gry fatalny błąd popełnił jednak Lingaard. Po jego zagraniu Siebatcheu stanął oko w oko z bramkarzem Manchesteru United i zapewnił swojej ekipie trzy "oczka".Young Boys - Manchester United 2-1 Wszystkie mecze Ligi Mistrzów obejrzysz w Polsat Box Go - kliknij TUTAJ! TB