"Czerwonym Diabłom" nie zburzyła strategii rzecz nieoczekiwana, czyli kontuzja kolana, jakiej doznał po pół godzinie meczu twardy jak skała stoper Vidić. Zastąpił go O'Shea i defensywa MU wcale na tym nie ucierpiała. Niby to Roma ciągle atakowała, ale Anglicy bronili się z żelazną konsekwencją. Nawet Roonet wracał się na własne pole karne, by odbierać piłkę. Manchester zawsze miał przewagę liczebną i to co najmniej dwukrotną we własnej "szesnastce". W tej sytuacji Mark Vuczinić i Daniele De Rossi skazani byli na pożarcie. W 39. min Paul Scholes szarpnął prawą flanką i posłał dośrodkowanie w pole karne. Piłka leciała leniwie, taka "zawiesinka". Dopadł do niej szybki, jakby był wystrzelony z procy Ronaldo i silną główką nie dał szans obrony Cristiano Doniemu. W powietrznej walce portugalski fenomen zderzył się z Cassettim. Przez moment nie mógł złapać oddechu, więc zamiast cieszyć się, zwijał się z bólu na murawie. Próbował się odgryźć Vucinić, ale po jego ni to strzale, ni to podaniu nikt nie zamykał akcji. Po przerwie trwało walenie głową w mur w wykonaniu Romy. Nieprzespaną noc zafundował sobie Panucci, który w idealnej okazji strzelił za wysoko! Później jeszcze Edwin van der Sar obronił główkę Vuczinicia. Manchesterowi wystarczył jeden atak, by właściwie rozstrzygnąć losy rywalizacji. Z prawego skrzydła na drugi słupek podał Brown, akcję zamknął strzałem głową Koreańczyk Park, a gafę popełnił Doni: wypuścił stosunkowo łatwą do złapania piłkę. W tej sytuacji Wayne Rooney ze spokojem wpakował piłkę do siatki. Dzieła zniszczenia rzymian mógł dokonać Michael Carrick, ale jego strzał z 20 m był minimalnie niecelny. AS Roma - Manchester United 0:2 (0:1) Bramki: Ronaldo (39. głową z podania Scholesa), Rooney (67.). AS Roma: Doni - Casetti, Mexes, Panucci, Tonetto (67. Cicinho) - Taddei (59. Giuly), De Rossi, Pizarro, Aquilani (77. Esposito), Mancini - Vuczinić. Manchester United: Van der Sar - Brown, Ferdinand, Vidić (33. O'Shea), Evra - Carrick, Scholes, Anderson (53. Hargreaves) - Cristiano Ronaldo, Rooney (84. Tevez), Park. Sędziował: Kyros Vassaras (Grecja). Widzów: 54 000. Rewanż 9 kwietnia.