W katalońskim klubie nadszedł czas rozliczeń po szokującej klęsce z Liverpoolem 0-4. "Duma Katalonii" była wychwalana za efektowne zwycięstwo w pierwszym półfinałowym meczu na Camp Nou, a zaledwie tydzień później przegrała na Anfield 0-4 i odpadła z walki o najcenniejsze klubowe trofeum na Starym Kontynencie. Choć Barcelona zdobyła już mistrzostwo Hiszpanii, a sezon może zakończyć także z Pucharem Króla (w finale zmierzy się z Valencią 25 maja), to ciemne chmury zawisły nad trenerem Ernesto Valverde, a główną ofiarą klęski okrzyknięto Philippe Coutinho, który ma zostać sprzedany (szczegóły znajdziesz tutaj - kliknij). Z takim postawieniem sprawy nie zgadza się były snajper Barcelony Brazylijczyk Ronaldo. - Wskazywanie winnych porażki nie jest fair - powiedział. - Barcelona jest wielkim zespołem i ma najlepszego piłkarza świata, którym jest Messi. Jednego dnia czytam, że Barcelona wygrywa dzięki Messiemu, a drugiego, że przegrywa przez innych. To niesłychana niesprawiedliwość w stosunku do wszystkich piłkarzy i sztabu szkoleniowego. To wielki zespół ze wspaniałymi zawodnikami i bardzo dobrymi trenerami. Trzeba być nieco ostrożniejszym w swojej krytyce. Najmłodszy zdobywca Złotej Piłki FIFA dla najlepszego piłkarza świata (w 1996 roku miał 20 lat) i dwukrotny mistrz świata ocenił, że Liverpool zasłużył na zwycięstwo w dwumeczu z Barceloną. Jego zdaniem "The Reds" wygraliby nawet, gdyby nie koszmarne gapiostwo gości, którzy pozwolili sobie strzelić gola w kuriozalnych okolicznościach po rzucie rożnym. - Liverpool miał większą motywację, grał szybciej i z większą chęcią odniesienia zwycięstwa. W pierwszej połowie Barcelona miała okazje do zdobycia bramek i gdyby się tak stało, to wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej, ale Liverpool zasłużył na finał. Pokazał siłę i inteligencję emocjonalną - powiedział Ronaldo. - Czwarty gol był wynikiem błędu, ale uważam, że nawet jeśli w tej sytuacji nie byłoby bramki, to piłkarze Liverpoolu i tak dopięliby swego. Rozgrywali mecz życia - ocenił były gwiazdor m.in. Barcelony i Realu Madryt. W wielkim finale Ligi Mistrzów 1 czerwca w Madrycie Liverpool zmierzy się z Tottenhamem. MZ