W środę w Dortmundzie dojdzie do drugiego w tym sezonie starcia napastnika reprezentacji Polski z jej bramkarzem. Lewandowski był bohaterem pierwszego meczu obu zespołów. Przed dwoma tygodniami w Londynie zdobył swoją trzecią bramkę w bieżącej edycji, a 14. łącznie w LM. Zanotował także asystę. Anglikom podpadł jednak za uderzeniem łokciem Laurenta Koscielnego, za co sędzia ukarał go żółtą kartką, a według mediów należała mu się czerwona. Teraz również oczy ekspertów i sympatyków futbolu będą skupione na nim. W piątek popisał się bowiem hat-trickiem w meczu ligowym z VfB Stuttgart (6-1), a na zdobycie trzech goli potrzebował ledwie 17 minut. W dobrej dyspozycji jest także Szczęsny. W sobotę cieszył się z wygranej w Premier League z Liverpoolem (2-0), która umocniła "Kanonierów" na czele tabeli, oraz... stuprocentowej podwyżki zarobków. Dzięki nowej umowie z klubem ma, według mediów, zarobić w ciągu czterech lat 20,8 mln funtów. Środowe spotkanie będzie ciekawe także ze względów statystycznych. Borussia powalczy o ósme z rzędu zwycięstwo w LM na własnym stadionie, a do tego nigdy nie przegrała z drużyną angielską (cztery wygrane, sześć remisów). Natomiast Arsenal wracał z co najmniej remisem z czterech poprzednich wypraw do Niemiec. Wśród gości zabraknie prawdopodobnie kontuzjowanych niedawno reprezentantów Anglii Jacka Wilshere'a i Kierana Gibbsa. Dłużej urazy leczą m.in. Lukas Podolski i Alex-Oxlade Chamberlain. Z kolei zespołem wicemistrza Niemiec już z ławki rezerwowych będzie mógł dyrygować trener Juergen Klopp, który dwa poprzednie spotkania musiał oglądać z trybun, co było efektem kary nałożonej przez UEFA. Szkoleniowiec BVB porównał Arsenal to orkiestry, w której wszyscy świetnie znają swoje zadania. "Ale grają raczej spokojne i ciche melodie, a ja preferuję heavy metal" - obrazowo ocenił oba zespoły Klopp. Obaj rywale mają obecnie po sześć punktów, podobnie jak Napoli, które podejmie Olympique Marsylia. Do 1/8 finału awansują po dwie drużyny z każdej z ośmiu grup. Pierwsze drużyny już w tej kolejce mogą sobie zapewnić udział w kolejnej rundzie. Najbliżej tego są Real Madryt (grupa B), Paris St. Germain (C), broniący trofeum Bayern Monachium (D) i Atletico Madryt (D), ale szanse ma i Barcelona, która jednak musi pokonać Milan i liczyć na wygraną Ajaksu Amsterdam z Celtikiem Glasgow. Najtrudniejsze zadanie z tej czwórki będzie miał Real, którego czeka wyjazd na mecz z Juventusem. "Królewscy" w Turynie przegrali wszystkie pięć konfrontacji w LM. Do tego trafią na wyjątkowo zdeterminowanych gospodarzy, których postawa - dwa punkty w trzech spotkaniach - stanowi na razie największe rozczarowanie rozgrywek. W przypadku porażki mistrz Włoch może praktycznie stracić szanse na awans do fazy pucharowej. Real, pod wodzą Carlo Ancelottiego, który ma za sobą też pracę w Juventusie, nie zachwyca, ale bazuje na skuteczności Cristiano Ronaldo. W tym sezonie Portugalczyk zdobył dla klubu już 20 goli (w 15 występach), w tym siedem w LM. Bayern, który również ma komplet punktów w dorobku, czeka wyjazdowe starcie z Viktorią Pilzno. Mistrz Niemiec może odnieść dziewiąte zwycięstwo z rzędu w Champions League, czym wyrównałby rekord Barcelony ustanowiony między 18 września 2002 i 18 lutego 2003. W ekipie trenera Josepa Guardioli zabraknie kontuzjowanego Holendra Arjena Robbena. Europejskie puchary na żywo w INTERIA.PL - zobacz szczegóły!