Kibice na Camp Nou przeżyli wczoraj prawdziwy koszmar, który rozciągnął się na kilka godzin. Najpierw, za sprawą wyniku w meczu Inter Mediolan - Viktoria Pilzno (4:0) dowiedzieli się, że ich zespół już pogrzebał swoje szanse na awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Robert Lewandowski i Barcelona z niechlubnym wyczynem A drugi cios wymierzyli w nich ulubieńcy bezpośrednio w swoim meczu, który mimo wszystko też miał wielką rangę, bo naprzeciwko stanął poprzedni klub Roberta Lewandowskiego, Bayern Monachium. Rozczarowanie było jednak przepotężne, bo zwłaszcza w pierwszej połowie "Duma Katalonii" na tle mistrza Niemiec wyglądała jak chłopiec do bicia. Nieco lepiej było w drugiej połowie, Barcelona miała swoje momenty, ale co z tego. Została rozbita 0:3, a - co jeszcze bardziej deprymujące - nie oddała ani jednego celnego strzału! Odpadnięcie z Ligi Mistrzów, dla zespołu z tak wielkimi problemami finansowymi, nie kreśli najlepszej perspektywy na kolejne miesiące. Na pocieszenie zostanie batalia w Lidze Europy, które dla Barcelony będą tylko rozgrywkami drugiej kategorii. Wczoraj na Camp Nou wydarzyła się jeszcze jedna, dziejowa katastrofa. I to na dobrą sprawę jeszcze zanim sędzia po raz pierwszy użył gwiazdka w meczu Barcelona - Bayern. Otóż po meczu w Mediolanie, który definitywnie wyrzucił Lewandowskiego i spółkę za burtę, okazało się, po raz pierwszy w historii Barcelony zdarzyło się, by klub żegna się na fazie grupowej, zanim jeszcze rozegrał dwa ostatnie mecze.