Coś absolutnie niepokojącego dzieje się z Barceloną i mecz z drużyną Royal Antwerp tylko to potwierdził. Belgijski zespół przed starciem z ekipą Xaviego Hernandeza, po pięciu kolejkach zmagań w grupie H, miał na koncie zero punktów. Tymczasem zupełny outsider w środowy wieczór na tle Barcelony zaprezentował się tak, jakby sytuacja była zgoła odwrotna. A przecież to Robert Lewandowski i spółka prowadzili z dorobkiem 12 punktów, wprawdzie już byli pewni awansu do 1/8 finału Ligi Mistrzów, ale w tym rozgrywkach zawsze gra się o pełną pulę - również z uwagi na możliwość zarobienia wielkich pieniędzy za pojedyncze mecze. Robert Lewandowski "rozjechany". Hiszpańskie media nie gryzą się w język "Barcelona po raz kolejny okazała się zepsutą zabawką. Nie tylko poniosła drugą porażkę z rzędu, ale także straciła 2,8 miliona, czyli kwotę, którą UEFA płaci za każde zwycięstwo w Lidze Mistrzów" - grzmi dziennik "Mundo Deportivo". Notowania Lewandowskiego spadają na łeb na szyję do tego stopnia, że Hiszpanie już na wstępie odnoszą się do tego, że już całe zamieszanie z włączeniem Polaka do kadry meczowej w trybie "last minute" nie zwiastowało niczego dobrego. - Barcelona miała doskonałą okazję na "obmycie twarzy". Jednak mecz był już skażony kontrowersjami wokół Lewandowskiego, którego najpierw miało nie być, potem się pojawił, a na końcu rozpoczął mecz. Rozległ się huk, który nie wróżył nic dobrego - pisze dziennikarz portalu "Marca". A w podobnym tonie wypowiada się także reporter "Mundo Deportivo", nazywając nagłe wydarzenia "zamieszaniem związanym ze zmianą planów w ostatniej chwili, na co zgodzili się Laporta, Deco i Xavi". Na "Lewym" suchej nitki nie zostawia także wspomniane "Mundo Deportivo". - Lewandowskiego nie było widać w pierwszej połowie. W drugiej także nie. Więcej mówiło się o nim przed meczem niż w jego trakcie. "Sprawa Lewandowskiego zatruła sytuację". Gotuje się w Barcelonie - Barcelona w ruinie. W totalnej ruinie. Sytuację zatruwała modyfikacja decyzji Xaviego w wyniku konsensusu/ostrzeżenia ze strony jego przełożonych Deco i Laporty. Sytuacja stała się jeszcze bardziej zatruta, gdy okazało się, że na boisko wychodzi Lewandowski. W powietrzu można było wyczuć starą piłkarską zasadę, że gwiazdy podróżują po to, aby mogły grać, a nie po to, by rozgrzewać się na ławce rezerwowych. Polak rozegrał 71 nieistotnych minut - uderza "AS". Pewnym ciosem dla pozycji "Lewego" są także wydarzenia po jego zejściu z placu gry w 72. minucie. - Barca próbowała, ale nie mogła znaleźć sposobu, dopóki młody zawodnik Guiu, który zastąpił Lewandowskiego, nie strzelił gola głową. Jak wiemy, ta bramka na 2:2 zdobyta w 91. minucie na niewiele się zdała, bo wielka Barcelona potrafiła jeszcze pokpić sprawę i minutę później dać sobie wbić bramkę, która autorstwa George'a Ilenikhena uszczęśliwiła gospodarzy.