Jak puchar za wygranie Ligi Mistrzów znalazł się w jego łóżku? Czyje gratulacje były najważniejsze? Komu przyznałby Złotą Piłkę? Co planuje po karierze? O tym wszystkim w obszernym wywiadzie opowiada Robert Lewandowski. Piotr Jawor, Interia: Pana droga do wygrania Ligi Mistrzów wcale nie była usłana różami. Przecież kiedyś usłyszał pan, że jest za słaby nawet na polską Ekstraklasę... Robert Lewandowski: - Ze mną jest tak, że jak usłyszę od kogoś coś niekoniecznie miłego, to wiem, że ten ktoś wcale nie musi mieć racji. Oczywiście, że w pewnym momencie nie było łatwo, bo był smutek i żal, ale wiedziałem, że te słowa nie muszą być prawdą. Wiara w umiejętności i talent była większa i przezwyciężała osoby, które próbowały mówić co innego. Warto, żeby młodzi ludzie, czy zawodnicy wyciągnęli lekcje z tego jak wyglądała moja droga i żeby się nie poddawali. Jakie cele można sobie jeszcze stawiać po wygraniu LM? - Jedno z marzeń udało się spełnić, więc jestem dumny. Mam przed sobą jednak kolejne wyzwania. Chciałbym, żeby kibice byli dumni z kadry, ale co to oznacza, to nawet sam nie jestem w stanie odpowiedzieć. Chcielibyśmy dać im radość. W klubie też jest jeszcze coś do wygrania. Będzie Superpuchar Europy oraz klubowe mistrzostwa świata. To byłoby coś ekstra. Marzyłem o Lidze Mistrzów, ale to nie znaczy, że jestem najedzony i nie chcę więcej. Dalej oczekiwania będą wielkie. Nic nie muszę, ale wiele chcę. Już dziś jest pan legendą, ale jak chciałby pan być postrzegany po latach? - Chciałbym, żeby polscy kibice za jakiś czas pamiętali o mnie jako wspaniałym sportowcu i dobrym człowieku. By myślano o mnie jako o osobie, która osiągnęła wielki sukces na arenie międzynarodowej dzięki ciężkiej pracy. Fajnie, gdyby polski kibic był ze mnie dumny. Chcę promować Polskę i udowodnić, że Polak też potrafi. Medal z reprezentacją jest w zasięgu? - Zrobię wszystko, by pomóc, ale na boisku jest nas jedenastu. Sam wszystkiego nie zrobię. Mogę dać coś ekstra w sytuacji stykowej, na pograniczu remisu i wygranej. Ale to tylko dodatek. Komu przyznałby pan Złotą Piłkę? - Sobie.