Założony w 1996 roku pod nazwą Tiras, a niecały rok później przejęty przez koncern Sheriff - to własność byłego oficera KGB Victora Gusana. Legalnie Tyraspol należy do Mołdawii, ale jej rząd nie ma tam żadnych wpływów. W 1991 roku miasto ogłoszono stolicą samozwańczej republiki Naddniestrza kontrolowanej przez oligarchię zbudowaną na przemycie i handlu bronią. Od rozpadu ZSRR Rosja wspiera uniezależnienie regionu od Mołdawii. Uznaje ją jednak tylko Abchazja i Osetia Płd. Wojna o "niepodległość" regionu, a w rzeczywistości o uzależnienie go od Rosji, pochłonęła 1500 ofiar. Real - Sheriff 1-2. Pytanie do Carla Ancelottiego Można sobie wyobrazić jak bardzo zarządcy Tyraspola potrzebują międzynarodowego sukcesu i rozgłosu. Zwłaszcza tak spektakularnego jak ten, który wydarzył się wczoraj. Sheriff debiutuje w Lidze Mistrzów po tym jak przeskoczył w kwalifikacjach Crvenę Zvezdę Belgrad i pogromcę Legii Dinamo Zagrzeb. Na inaugurację fazy grupowej wygrał z Szachtarem Donieck 2-0. W Madrycie nie wywołało to wszystko jakiegoś przesadnego niepokoju. Tamtejsza prasa spekulowała, czy w pojedynku z mistrzem Mołdawii trener Realu Carlo Ancelotti powinien posłać do gry podstawową jedenastkę. W Primera Division Real jest liderem, dotąd nie przegrał meczu. Pięć zwycięstw i dwa remisy to miał być dowód, że drużyna jest naprawdę mocna. Na inaugurację Ligi Mistrzów "Królewscy" zdobyli słynny stadion San Siro w Mediolanie, pokonując Inter Mediolan - mistrza Włoch. Przyjazd zespołu z Mołdawii był dla stolicy Hiszpanii tylko ciekawostką. Dziennik "El Pais" opublikował rozmowy z hiszpańskimi trenerami pracującymi kiedyś w Tyraspolu. Wspominali, że była to wycieczka do ZSRR lat 60., czyli za żelazną kurtynę. Największa gazeta w Hiszpanii nazwała Naddniestrze "polityczną otchłanią". Ranking Elo uwzględniający mecze rozegrane od 1940 roku wskazywał, że z tak nisko notowanym rywalem jak Sheriff Real nigdy nie przegrał. To rzecz jasna tylko statystyki, bo rzeczywistość przeszła najśmielsze oczekiwania. Real - Sheriff 1-2. Najbardziej zawstydzająca porażka Realu? Ancelotti dał odpocząć 35-letniemu weteranowi Luce Modricowi, ale wystawił najmocniejszy atak z Karimem Benzemą, Viniciusem JR i Edenem Hazardem. 31 strzałów, 29 dośrodkowań, 13 rzutów rożnych "Królewscy" zamienili zaledwie na jednego gola. Bramkarz Sheriffa Grek Georgios Athanasiadis obronił aż 11 uderzeń. Pokonał go tylko Benzema z karnego po faulu na Viniciusie. Zaraz po tym Ancelotti wprowadził do gry czterech nowych graczy, w tym Modrica i Toniego Kroosa. Faworyci mieli ogromną przewagę, ale goście nie rezygnowali z kontr. I dwa razy pokonali Thibauta Courtois. Za pierwszym razem zrobił to Uzbek Jasur Jakszibojew, który jeszcze miesiąc temu grał w III-ligowych rezerwach Legii Warszawa (w pierwszej drużynie wystąpił przez 11 minut). W 89. minucie pomocnik z Luksemburga Sebastien Thill oddał strzał życia. I sensacja stała się faktem. "Sheriffazo" - napisała "Marca", nawiązując do najbardziej wstydliwych porażek w dziejach klubu z Santiago Bernabeu. Dziennik dodaje, że nad słynnym stadionem ciąży klątwa. Z ostatnich sześciu meczów w Lidze Mistrzów na swoim legendarnym obiekcie Real wygrał jeden - z Galatasaray w fazie grupowej sezonu 2019-2020. Przegrał z CSKA, Ajaxem, zremisował z Brugge i PSG. Tuż przed zamknięciem stadionu z powodu pandemii przegrał z Manchesterem City 1-2 w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Od tamtej pory grał na stadionie zastępczym - Alfredo di Stefano w ośrodku treningowym w Valdebebas. Wykorzystując pandemię i zamknięte trybuny prezes Realu Florentino Perez przyspieszył przebudowę Santiago Bernabeu (koszt 500 mln euro). Drużyna wróciła na swój stadion w ligowym meczu z Celtą i wygrała. Wczoraj na Santiago Bernabeu wróciły rozgrywki Ligi Mistrzów - stworzone dla "Królewskich", którzy wygrali je aż 13 razy. Sheriff w nich debiutuje. To wszystko pokazuje skalę szoku, który przeżywa Madryt i Europa. Real to przecież najsławniejszy i najbardziej utytułowany klub kontynentu. Dziennik "Marca" uspokaja, że to był wynik kuriozalny, a awans "Królewskich" do 1/8 finału nie jest jeszcze zagrożony. Tabela grupy D wygląda jednak szokująco. Na czele pręży muskuły zespół, który traktowano jak klasycznego outsidera. Z samozwańczej republiki Naddniestrza, której nikt w Europie nie uznaje. Dariusz Wołowski