Real Madryt przystępował do meczu z SC Braga mocno zmotywowany. Powodów takiego stanu rzeczy było kilka - po pierwsze zespół zremisował w weekend 1:1 z Sevillą w lidze i chciał we wtorek wrócić na zwycięski szlak. Po drugie starcie w Portugalii było ostatnim testem przed sobotnim El Clasico. Po trzecie natomiast madrytczycy wygrali dwa poprzednie mecze w Lidze Mistrzów, a trzecie zwycięstwo otworzyłoby przed nimi niemalże autostradę do spokojnego awansu do fazy pucharowej. Braga – Real: Dobry początek gospodarzy, ale na Viniciusa nie ma mocnych Carlo Ancelotti ani myślał więc o jakimkolwiek oszczędzaniu swoich największych gwiazd. W pierwszej jedenastce znaleźli się wszyscy ci, o których zwykło mówić się "pierwszy garnitur", a którzy byli przy tym zdrowi. Real był na papierze murowanym faworytem, tymczasem początek spotkania wcale tego nie potwierdzał. Portugalczycy wyszli na wyżej notowanego rywala bez najmniejszych kompleksów i szukali swoich szans bramkowych. Dobrze czuli się w rozegraniu piłki, jednocześnie rozsądnie zabezpieczając tyły. Zadra w sercu Kyliana Mbappe. Jednak będzie bohaterem wielkiego transferu? "On już żałuje" Te komplementy straciły jednak na aktualności dokładnie w 16. minucie starcia. Wówczas Nacho Fernandez posłał imponujące podanie krzyżowe do Viniciusa Juniora, ten z kolei wygrał pojedynek z obrońcą i wystawił piłkę wprost na nogę Rodrygo. Drugi z Brazylijczyków umieścił ją natomiast w siatce gospodarzy, otwierając tym samym wynik meczu. Nic nie zwiastowało prowadzenia Realu, ale znów okazało się, że na Viniciusa w pełnym biegu po prostu nie ma mocnych. Zespół z Bragi należy jednak pochwalić za to, że nie zwiesił głów. Podopieczni Artura Jorge’a nadal starali się grać w zgodzie ze swoimi założeniami i kilkukrotnie zdołali nawet poważnie zagrozić bramce strzeżonej przez Kepę. Do przerwy utrzymał się jednak wynik 1:0 dla Realu. Liga Mistrzów: Real Madryt odniósł kolejne zwycięstwo Po zmianie stron madrytczycy w końcu podkręcili tempo i przejęli inicjatywę. Na efekty nie trzeba było długo czekać - w 61. minucie na 2:0 podwyższył nowy ulubieniec kibiców z Santiago Bernabeu, Jude Bellingham. Anglik oddał mierzony strzał po ziemi, z którym nie poradził sobie Matheus. Asystę zanotował natomiast Vinicius. Padł nowy rekord Ligi Mistrzów. Wielkie osiągnięcie Bayernu Monachium Wydawać się mogło, że w tym momencie Real ułożył już sobie spotkanie i spokojnie dotrwa do ostatniego gwizdka. Zaledwie dwie minuty później defensywa madrytczyków dała się jednak zaskoczyć i Alvaro Djalo zdobył bramkę kontaktową. Było 2:1 i Portugalczycy na nowo uwierzyli w swoje możliwości. Do końca spotkania obie drużyny miały swoje okazje, aby dołożyć kolejne trafienia. Ostatecznie nic się już jednak w kwestii wyniku nie zmieniło. Real wygrał 2:1 i teraz może w pełni koncentrować się na sobotnim El Clasico. Najważniejsze pytanie brzmi: czy weźmie w nim udział Bellingham, który w 89. minucie opuścił murawę, wyraźnie kulejąc. Jakub Żelepień, Interia