Napisać, że Manchester City już był w ogródku, już witał się z gąską, to nic nie napisać. Po wygraniu na Etihad Stadium 4-3, "Obywatele" prowadzili na Santiago Bernabeu 1-0. Do 90. minuty. Wtedy wyrównującego gola strzelił Rodrygo. Po chwili rezerwowy Brazylijczyk dołożył drugie trafienie i mieliśmy dogrywkę. W niej gola z rzutu karnego strzelił Karim Benzema. Dla Francuza, który jest liderem klasyfikacji snajperów w Lidze Mistrzów, to już było 15. trafienie w tym sezonie. "Nie mogę powiedzieć, że jesteśmy przyzwyczajeni do tego, co się dziś zdarzyło, ale przecież podobnie było z Chelsea Londyn, a wcześniej z PSG. Jeśli miałbym wskazać, co pozwala nam przetrwać trudne chwile, podnieść się i dokonać tych spektakularnych rzeczy, to byłaby to historia tego klubu. To ona pozwala nam się odrodzić, gdy wygląda, że już nas nie ma" - powiedział Ancelotti. Nie oglądałeś Ligi Mistrzów? <a href="https://sport.interia.pl/lm21-22#utm_source=lmteksty&utm_medium=lmteksty&utm_campaign=lmteksty">Zobacz skróty z wczoraj!</a> "W ostatniej chwili udało się uniknąć wyeliminowania. W końcówce wykrzesaliśmy z siebie resztki energii, co wystarczyło do przedłużenia rywalizacji, która wydawała się dobiegać końca. Kiedy udało nam się wyrównać stan dwumeczu, to zyskaliśmy psychologiczną przewagę w dogrywce" - dodał włoski szkoleniowiec. Liga Mistrzów. "To prawdopodobnie najlepsze spotkanie, jakie kiedykolwiek widziałem" Spotkanie w Madrycie było bardzo emocjonujące. "Co za mecz. To prawdopodobnie najlepsze spotkanie, jakie kiedykolwiek widziałem" - stwierdził Jonathan Woodgate, były gracz m.in. "Królewskich", który teraz pracuje dla BBC. Real w finale 28 maja zagra z Liverpoolem. Mecz odbędzie się na Stade de France w podparyskim Saint-Denis. "Cieszę się, że po raz kolejny będę w finale i powalczymy z kolejnym wspaniałym rywalem. Choć jesteśmy przyzwyczajeni to wielkich meczów, to zawsze jest coś wyjątkowego. To będzie fantastyczny pojedynek" - powiedział Ancelotii, który po raz piąty poprowadzi zespół w decydującym meczu Ligi Mistrzów, co jest rekordem tych rozgrywek. Trzy z nich wygrał, dwa razy z Milanem i raz z "Królewskimi". Tylko raz musiał obejść się smakiem - w sezonie 2004/05 po szalonym meczu Milan musiał uznać wyższość Liverpoolu w rzutach karnych, których bohaterem był polski bramkarz Jerzy Dudek. Wcześniej podopieczni Ancelottiego prowadzili nawet 3-0, ale spotkanie zakończyło się remisem 3-3.