Przed losowaniem par półfinałowych Juventus jawił się pozostałym ekipom niczym bezbronna, czarno-biała zebra. Największym lwem miał być właśnie Real, który chyba już w dniu losowania poczuł się zwycięzcą. Po porażce 1-2 w Turynie czuł się nim tym bardziej. Nic bardziej zgubnego. F jak forma "Królewskich" zgubił nie tylko brak respektu do rywala, ale też słaba forma. Do finału Ligi Mistrzów nie da się dojechać na jednym strzelonym golu z wymuszonego rzutu karnego. Real przekonał się, że trudniej jest bronić niż zdobywać, ale też daleki był od formy sprzed roku, gdy w półfinale zmiótł z powierzchni ziemi w dwumeczu Bayern. Ostatni ligowy remis z Valencią, właściwie pozbawiający Real marzeń o mistrzostwie Hiszpanii, nie był przypadkiem. Dla europejskiego futbolu nie mogło się stać nic lepszego, niż przebicie się do finału włoskiego Kopciuszka. Owszem, "Gran Derbi" w Berlinie brzmiałyby wspaniale, ale pojawienie się Juve w decydującej batalii o Pucharze Ligi Mistrzów powoduje powiew świeżości. Ostatnia szansa dla legend Na dodatek żywe legendy nie tylko włoskiej, ale też europejskiej piłki - Andrea Pirlo, czy Gianluigi Buffon staną pewnie przed ostatnią szansą zdobycia Pucharu Ligi Mistrzów. To nie przypadek, że schodzący z murawy w 75. min Pirlo był oklaskiwany także przez kibiców "Los Blancos". 20 mln euro, jakie zapłacił "Królewskim" Juventus za Alvaro Moratę, w środę zwróciło się z nawiązką. Strzał po koźle Moraty okazał się nie do obrony dla Ikera Casillasa, a więc to nie Tevez ani nie Pogba okazali się zbawcami "Starej Damy", tylko właśnie pochodzący z Madrytu Morata. Ale trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że tej klasy zawodnik nie znalazłby miejsca w Realu. Finał z serii "palce lizać" Finał będzie o tyle ciekawy, że spotkają się w nim dwa zespoły, będące w wysokiej dyspozycji. Czy Juventus zmusi do największego wysiłku Barcę szalejącym tercetem Messi - Neymar - Suarez? Michał Białoński Zobacz wypowiedź Jerzego Dudka dla TVP Sport: