Liga Mistrzów: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Mecz w Salzburgu pozbawiony był hamulców. Już w 4. minucie gospodarze sensacyjnie objęli prowadzenie. Po rykoszecie piłka spadła pod nogi Mergima Berishy, a ten piekielnie mocnym strzałem pokonał Manuela Neuera.Austriacka drużyna była pozbawiona kompleksów, atakowała Bayern wysokim pressingiem i przez pierwsze 10 minut Bawarczycy sprawiali wrażenie oszołomionych. A później się rozkręcili. W 12. minucie sędzia podyktował pierwszy rzut karny dla Bayernu po faulu na Lucasie Hernandezie. Później obejrzał jednak sytuację na nagraniu VAR i swoją decyzję cofnął. Dlaczego? Właściwie nie wiadomo, bowiem Hernandez był ewidentnie zahaczany przez przeciwnika.Chwilę wcześniej i chwilę później okazję do wyrównania miał Serge Gnabry. Za pierwszym razem piłkę z linii bramkowej wybił obrońca Andre Ramalho. Za drugim Niemiec trafił do bramki, ale był na spalonym.Po kilku kolejnych minutach nie było już wątpliwości - tym razem Bayernowi należał się rzut karny, po tym jak "wycięty w pień" został bawiący się w "ruletę" Thomas Mueller. Do piłki podszedł Robert Lewandowski i wykorzystał już 55. rzut karny w swojej karierze, strzelając płasko w prawy róg bramki. Tuż przed przerwą Bayern wyszedł na prowadzenie 2-1. Lewandowski zgrał piłkę do Muellera, a ten z ostrego kąta zacentrował tak nieprzyjemnie dla obrońców, że Rasmus Kristensen z bliskiej odległości trafił do swojej bramki. Tym razem jednak nie popisali się sędziowie VAR - okazało się bowiem, że przegapili spalonego Lewandowskiego w początkowej fazie akcji i uznali nieprawidłową bramkę.Wcześniej bodaj pierwszy raz zdarzyło się, że trener Hansi Flick pokazał wyraźne pretensje do Lewandowskiego. Polak zmarnował dobry kontratak strzałem ponad bramką, choć miał obok siebie dobrze ustawionego Muellera. Sytuacja Lewandowskiego również była dobra, ale nie aż tak, jak jego najlepszego boiskowego kolegi. Po zmianie stron Salzburg nie odpuszczał i stan meczu w 66. minucie wyrównał wprowadzony na boisko chwilę wcześniej Masaya Okugawa. Japończyk dostał piłkę po stracie Lewandowskiego na własnej połowie i mocnym uderzeniem pokonał Neuera.Wydawało się, że Austriacy są bliscy sensacyjnego zdobycia punktów, ale końcówka należała do Bawarczyków. Kluczowa okazała się potrójna zmiana z 74. minuty meczu, gdy Hansi Flick posłał do boju Bounę Sarra, Javiego Martineza i Leroya Sane.W 79. minucie gry prowadzenie Bayernowi przywrócił Jerome Boateng, strzelając gola po rzucie rożnym. Salzburg ruszył do ataku, ale został za to skarcony kontratakiem, po którym mecz "zamknął" Leroy Sane bramką na 4-2. Niemiec przepięknie uderzył w samo okienko bramki Stankovicia.Bayernowi jednak wciąż było mało. W samej końcówce elegancką kontrę przeprowadzili Martinez oraz Sarr i po centrze Hiszpana Lewandowskiemu nie zostało nic innego, jak tylko sfinalizować ją uderzeniem głową. Tak też uczynił, strzelając swojego drugiego gola w tym meczu.W doliczonym czasie gry wynik atomowym uderzeniem pod poprzeczkę ustalił Lucas Hernandez.RB Salzburg - Bayern Monachium 2-6 (1-2)Bramki: 1-0 Berisha (4.), 1-1 Lewandowski (21. - z rzutu karnego), 1-2 Kristensen (44. - bramka samobójcza), 2-2 Okugawa (66.), 2-3 Boateng (79.), 2-4 Sane (83.), 2-5 Lewandowski (88.), Hernandez (90+2.). Zobacz raport meczowy Wojciech Górski