Dla gospodarzy, którzy w trzech wcześniejszych kolejkach zdołali ugrać tylko punkt za remis z Young Boys Berno, była to praktycznie ostatnia szansa na to, by w ogóle myśleć jeszcze o awansie do fazy pucharowej. Tylko wygrana z RB Lipsk przedłużała ich nadzieję, choć to przyjezdni byli wskazywani jako faworyci tego spotkania. Koniec marzeń o awansie, Crvena z kolejną porażką I pierwsza połowa pokazała, że Crvenej Zvezdzie ciężko będzie o korzystny rezultat. Drużyna z Lipska wyszła na prowadzenie już w 8. minucie, za sprawą trafienia Xaviego Simmonsa, a potem co i rusz stwarzała sobie kolejne podbramkowe sytuacje. I właściwie fakt, że po pierwszych 45 minutach na tablicy wyników było tylko 1:0 dla RB Lipsk, gospodarze mogli uznać za szczęśliwy dla siebie. W drugiej połowie obraz gry nieco się zmienił, bo przewaga RB Lipsk zmalała. Goście nie musieli już forsować tempa, mając korzystny wynik, na dodatek grając przeciwko zespołowi, który nie potrafił na poważnie zagrozić ich bramce. To jednak nie oznaczało, że podopieczni Marco Rose nie starali się strzelić kolejnego gola. Ich cierpliwość i determinacja zostały nagrodzone w 79. minucie, kiedy bramkę na 2:0 zdobył Lois Openda. To o dziwi pobudziło gospodarzy, którzy dwie minuty później zdobyli kontaktowego gola. Po akcji aktywnego Guelora Kangi samobójcze trafienie zaliczył Benjamin Henrichs i dość nieoczekiwanie w końcówce tego meczu zrobiło się emocjonująco. Gospodarzom jednak zabrakło już czasu na wyrównanie i spotkanie zakończyło się ich porażką 1:2, już trzecią w tej edycji Ligi Mistrzów.