Pierwszy mecz tegorocznej rywalizacji Realu Madryt z Arsenalem zdał się raczej rozstrzygnąć losy rywalizacji. "Kanonierzy" zwyciężyli 3:0, a show skradł Declan Rice, który ustrzelił dublet z rzutów wolnych. Mimo że mówimy o Realu, który jest mistrzem w robieniu "rzeczy niemożliwych", to patrząc na obecną formę piłkarzy Carlo Ancelottiego, trudno sobie wyobrazić odwrócenie losów rywalizacji na Bernabeu. 19 lat temu "Królewscy" także musieli walczyć o odrobienie strat, co im się nie udało. Wówczas już w pierwszym meczu w Madrycie losy dwumeczu rozstrzygnął Thierry Henry. Raz, dwa, trzy, cztery i gol! Thierry Henry sam rozmontował Real Madryt To był trudny sezon dla Realu Madryt. La Liga zdominowała FC Barcelona z legendarnym Ronaldinho w składzie, Samuelem Eto'o czy też dopiero wypływającym na szerokie do Leo Messim. Skład "Królewskich" wówczas także był naszpikowany gwiazdami. Iker Casillas, Sergio Ramos, Roberto Carlos, David Beckham, Zinedine Zidane, Ronaldo czy Raul - takie nazwiska stanowiły wówczas o sile "Galacticos". Ale Real się męczył. Sezon na stanowisku trenera zaczynał Vanderlei Luxemburgo, lecz w grudniu z powodu rozczarowujących wyników został zastąpiony przez Juana Ramona Lopeza Caro. W fazie grupowej Ligi Mistrzów "Królewscy" zajęli dopiero drugi miejsce za Olympiquem Lyon, z którym przegrali 0:3 i zremisowali 1:1. W 1/8 finału trafili na Arsenal. Arsenal, który też miał swoje kłopoty. W Premier League nie liczył się w walce o mistrzostwo, po które bardzo pewnie sięgnęła Chelsea. Czołowa trójka ligi angielskiej generalnie uciekła "Kanonierom", którzy do ostatniej kolejki musieli bronić się przed Tottenhamem Hotspur. Ale w Lidze Mistrzów zespół Arsena Wengera radził sobie znacznie lepiej. Wygrał rywalizację w swojej grupie, remisując tylko raz i kończąc tę fazę rozgrywek bez porażki. Dlatego przed starciem z Realem Madryt trudno było wskazać faworyta. Arsenal wówczas także miał wielkie gwiazdy w składzie, takie jak Jens Lehmann, Gilberto Silva, Cesc Fabregas, Dennis Bergkamp czy Thierry Henry. Pierwszy mecz rywalizacji obu tych ekip rozegrano na Estadio Santiago Bernabeu, a zespoły wystąpiły w następujących składach: Real Madryt: Casillas - Cicinho, Ramos, Woodgate, Roberto Carlos - Gravesen, Guti, Zidane, Beckham, Robinho - Ronaldo Arsenal: Lehmann, Eboue, Senderos, Kolo Toure, Flamini - Ljundberg, Hleb, Gilberto Silva, Fabregas, Jose Antonio Reyes - Henry Od początku duże lepiej na murawie wyglądali piłkarze Arsenalu, którzy dominowali. Pierwszy cios wyprowadził nieżyjący już Jose Antonio Reyes, po podaniu Thierry'ego Henry, ale świetnie jego strzał zatrzymał Iker Casillas. Później znów znakomitą okazję dla swojego zespołu wypracował fenomenalny tego wieczoru Henry. Francuz posłał świetne przeszywające linię obrony podanie w pole karne, ale Fredrik Ljundberg został ostatecznie zatrzymany przez Roberto Carlosa. Chwilę później Henry spudłował po uderzeniu głową, lecz był bardzo blisko zdobycia gola, a to wszystko wydarzyło się w ciągu pierwszych 10 minut! Real potrafił odpowiedzieć jedynie uderzeniem Davida Beckhama, które obronił Lehmann, ale gospodarze wypracowali je raptem po przechwycie. Sami nie byli w stanie zrobić nic. Wreszcie nadeszła druga połowa i 47. minuta, która przeszła do historii. Henry w końcu zrobił wszystko, tak, jak chciał. Dostał podanie od Cesa Fabgregasa w środku boiska i ruszył sam w kierunku bramki. Najpierw próbował go zatrzymać Ronaldo, później minął Alvaro Mejię, nastpęnie Gutiego, na koniec sytuację rozpaczliwym wślizgiem sytuację starał się jeszcze ratować Sergio Ramos, ale Henry mknął dalej i posłał piłkę przy prawym słupku bramki Ikera Casillasa, który nie zdołał jej sięgnąć. Całą akcję można zobaczyć poniżej, od 2:03 materiału. Ten cudowny rajd przesądził o losach całego dwumeczu. Real był słaby, bezradny i pierwsze spotkanie przegrał 0:1, a w rewanżu nie był w stanie nic zrobić i skończyło się remisem 0:0. "Królewscy" odpadli, a Arsenal grał dalej. Zatrzymała go dopiero w finale FC Barcelona, która wygrała 2:1 po bramkach Samuela Eto'o i Juliano Belletiego. Jedyne trafienie dla zespołu z Anglii zanotował Sol Campbell. Rewanż Realu z Arsenalem może przesądzić o przyszłości Carlo Ancelottiego Pierwszy tegoroczny mecz tych zespołów pokazał, że jest między nimi znacznie większa przepaść, niż w 2006 roku, a tym razem bohaterem może okazać się Declan Rice. Mimo że rewanż zostanie rozegrany na Estadio Santiago Bernabeu, to kolejna wizyta Arsenalu raczej znów zakończy się gorzko. Arsenal nie przegrał od dziewięciu spotkań i nie stracił więcej niż jednej bramki w żadnym z ostatnich dziewięciu wyjazdów w Lidze Mistrzów. Real Madryt stoi zatem przed ogromnym wyzwaniem, a weekendowe męczarnie i wygrana ledwie 1:0 z Deportivo Alaves nie są dobrym prognostykiem. Na dodatek brutalny przejaw frustracji pokazał Kylian Mbappe, który na tyle agresywnie zaatakował rywala, że obejrzał czerwoną kartkę jeszcze przed przerwą. Wszystko na to wskazuje, że drużynie nie dzieje się dobrze, i że dzisiejszy rezultat będzie miał ogromny wpływ na przyszłość Carlo Ancelottiego. Jeśli Real odpadnie, wówczas pozostanie mu finał Pucharu Króla i pogoń w La Liga, gdzie "Królewscy" tracą cztery punkty do FC Barcelony. Patrząc jednak na ostatnie miesiące w wykonaniu ekipy z Madrytu, nawet jeden tytuł może nie uratować "Carletto", dlatego dzisiejszy wieczór może okazać się kluczowy dla Włocha. Początek meczu Realu Madryt z Arsenalem o godz. 21:00. Zapraszamy do śledzenia relacji tekstowej z tego spotkania na stronie Interii.