Kapitan Realu Madryt liczy, że "Duma Katalonii" wyjdzie zwycięsko z rywalizacji z tercetem zespołów z Premier League (ManU, Chelsea, Liverpool), ale w razie niepowodzenia ekipy "blaugrana" także ma swojego cichego faworyta do triumfu w obecnej edycji Champions League. "Z pewnością znajdę czas, żeby usiąść przed telewizorem i je zobaczyć. Jeśli Barcelonie się nie uda, to wtedy będę wspierać Liverpool, w którym gra kilku hiszpańskich piłkarzy i jest hiszpański trener" - dodał Raul.