Rzeczywiście jeśli chodzi o wyniki, to sytuacja jest podobna, zwłaszcza że dwa lata temu zniesiono przepis o bramce strzelonej na wyjeździe, która liczy się podwójnie. Raków wygrał tydzień temu 3:2, a Lech rok temu 1:0. Zespół z Poznania w rewanżu poległ jednak 1:5 i odpadł z kwalifikacji Ligi Mistrzów. Szkoleniowiec mistrzów Polski przyznał, że podczas analizy Karabachu sięgnął też do tych spotkań sprzed roku. - Lech i Raków to dwie zupełnie inne drużyny. Drużyna z Poznania była wtedy w trudnym momencie. Ich porażka nie ma na nas wpływu - zapewnił trener Szwarga. Raków w pierwszym meczu prowadził już 2:0, ale w dwie minuty rywal wyrównał. Jednobramkową zaliczkę w doliczonym czasie zapewnił Sonny Kittel. - Spotkają się dwie równorzędne drużyny, co pokazało pierwsze spotkanie, ze sprecyzowanym stylem gry, z zawodnikami, którzy są w stanie przechylić szalę meczu. Po pierwszym meczu wiemy, co poprawić, ale wiemy też, co dobrze działało - zaznaczył szkoleniowiec Rakowa. Raków przygotowany na rzuty karne Do Baku z zespołem poleciał nie tylko Kittel, ale też nowy zawodnik pozyskany tydzień temu Srdjan Plavsić. Obaj są gotowi fizycznie, by grać, ale muszą jeszcze wdrożyć się w taktykę. - Kittel musi wygrać walkę o pozycję nr 10 - podkreśla Szwarga. - Srdjan wzmocni rywalizację na pozycji skrzydłowego. Bardzo nam zależało, by sprowadzić właśnie lewonożnego zawodnika, bo takiego nie mieliśmy. Raków nie zmierza się bronić, bo zdaje sobie sprawę, że taka taktyka może zakończyć się porażką. Jest też przygotowany na konkurs rzutów karnych. - Przyjechaliśmy po wygraną, to cel nr 1. Mamy przewagę jednej bramki, ale nastawienie jest takie, by wygrać. Tak podchodzimy. Nie będziemy bronić wyniku - zapewnia trener Rakowa. - Mam nadzieję, że rzuty karne nie będą potrzebne. Zoran Arsenić, kapitan Rakowa: Środa wieczór, Liga Mistrzów, nie ma nic lepszego dla piłkarzy. Jesteśmy gotowi.