W mocno minorowych nastrojach kibice Sevilli zasiadali na trybunach przed meczem Ligi Mistrzów z PSV. Drużyna z Andaluzji wygrała tylko jedno z ostatnich 11 spotkań, a po czterech kolejkach znajdowała się na dnie tabeli grupy B. Tylko zwycięstwo w meczu z PSV Eindhoven mogło przedłużyć jej nadzieje na awans do fazy pucharowej. Sevilla od początku spotkania była drużyną aktywniejszą i udokumentowała swoją przewagę w 24. minucie golem. Piłkę z wrzutu wolnego znakomicie wrzucił Ivan Rakitic, a ta szczęśliwie spadła pod nogi Sergio Ramosa. 37-latek tym samym mógł cieszyć się z pierwszego trafienia od czasu powrotu do ukochanego klubu. Sevilla wróciła do rywalizacji o fazę pucharową PSV dłużej utrzymywało się przy piłce, ale piłkarzom brak było pomysłu na zawiązanie groźnej akcji ofensywnej. Sevilli w pierwszej połowie wychodziło natomiast niemal wszystko i w 39. minucie podwyższyła prowadzenie. Szybka kontra, piłka od Lukebakio do Sowa i mieliśmy 2:0. Przez chwilę. Radość gospodarzy szybko przerwał sędzia, który anulował bramkę z powodu zagrania ręką w trakcie akcji. W odpowiedzi na to po szybkim ataku z dystansu spróbował Lozano, ale na posterunku był Dimitrievski. PSV wykorzystało grę w przewadze Chwilę po zmianie stron Sevilla wyprowadziła kontratak, po którym do siatki trafił En Nesyri. Marokańczyk wykorzystał niezdecydowanie golkipera PSV i ze spokojem umieścił piłkę w siatce. Gospodarze sami skomplikowali sobie sytuację, gdy z boiska wyleciał w 66. minucie za drugą żółtą kartkę Lucas Ocampos. Dwóch minut po tym wydarzeniu potrzebowali zawodnicy PSV na doprowadzenie do wyrównania. Segino Dest posłał płaską wrzutkę w pole karne, a tam z półobrotu uderzył Ismael Saibari. PSV wróciło do gry. Goście przejęli inicjatywę i w 82. minucie doprowadzili do upragnionego remisu. Rozpaczliwie po uderzeniu głową Vertessena próbował interweniować Gudelj, który zanotował trafienie samobójcze. Widać było w ostatnich minutach, że Sevilli zależy już wyłącznie na obronieniu wyniku 2:2. PSV zwietrzyło jednak krew i ruszyło po trzecią bramkę. I udało im się ją strzelić. W doliczonym czasie gry po świetnej kontrze najwyżej w polu karnym poszybował Ricardo Pepi i pokonał mocnym uderzeniem Dmitrovicia. Gospodarze padli załamani na kolana, a goście świętowali. Piłkarze Sevilli mogli mieć pretensje wyłącznie do siebie, że wypuścili zwycięstwo z rąk. Porażka z PSV pozbawiła ich marzeń o awansie do fazy pucharowej Ligi Mistrzów.