W pierwszym meczu pomiędzy RB Lipsk i Manchesterem City - rozegranym w Niemczech - doszło do sporej sensacji. Podopieczni trenera Pepa Guardioli prowadzili wówczas już 1:0 po trafieniu Riyada Mahreza, lecz ostatecznie mecz zakończył się remisem 1:1. Do wyrównania doprowadził obrońca drużyny z Lipska - Josko Gvardiol. Przed rewanżem sytuacja była więc niezwykle interesująca. Gdy piłkarze obu ekip wyszli na murawę Etihad Stadium, a z głośników rozbrzmiał hymn Ligi Mistrzów, na trybunach rozległy się przeraźliwe gwizdy i buczenie angielskich fanów. Liga Mistrzów. Manchester City - RB Lipsk. Przeraźliwe gwizdy i buczenie angielskich fanów Kibice "The Citizens" robią to regularnie, a początków zaistniałej sytuacji należy szukać w sezonie 2011/12, gdy Manchester City mierzył się w Lidze Mistrzów z FC Porto. Piłkarzem angielskiej drużyny był wówczas Mario Balotelli. Włoski napastnik został "ofiarą" Portugalczyków, którzy obrażali go na tle rasowym. UEFA zbadała sprawę i ukarała klub z Estadio Dragao karą w wysokości 20 tysięcy euro. Nie byłoby w tym nic kontrowersyjnego, gdyby nie fakt, że niebawem Manchester City otrzymał jeszcze wyższą karę - 30 tysięcy euro za... opóźnienie wejścia na murawę w drugiej połowie meczu z innym portugalskim klubem - Sportingiem. Opóźnienie - dodajmy - które wynosiło 30 sekund. Do tego doszła jeszcze drakońska kara, nałożona na klub z powodu naruszenia zasad finansowego fair-play (finansowa, połączona z okrojeniem budżetu na transfery i składu w rozgrywkach międzynarodowych). We wtorkowym meczu Ligi Mistrzów Manchester City błyskawicznie podciął skrzydła ekipie RB Lipsk. Erling Haaland w ciągu trzech minut zdołał bowiem skompletować dublet. Najpierw - w 22. minucie - pewnie wykorzystał rzut karny, a chwilę potem skutecznie dobił strzał Kevina De Bruyne, który wylądował na poprzeczce. Tuż przed przerwą dołożył do tego natomiast trzecie trafienie.