1 czerwca 2009 roku, po trzech latach przerwy, prezydentem Realu Madryt ponownie został Florentino Pérez. Zaczął budować nowy zespół "Królewskich", już po kilkunastu dniach za blisko sto milionów euro dopiął transfer Cristiano Ronaldo z Manchesteru United, później za dwie trzecie tej kwoty na Santiago Bernabeu ściągnął też Ricardo Kakę. Następny był Xabi Alonso, a niejako trochę w cieniu stanęło pozyskanie z Olympique Lyon Karima Benzemy - 21-letniego napastnika, który miał już za sobą 19 spotkań i 12 goli w Lidze Mistrzów. Cristiano Ronaldo trafiał częściej Było to absolutnie kluczowe lato dla Realu, które wyznaczyło jego pozycję w Europie w kolejnej dekadzie. Głównie za sprawą Ronaldo, bo Benzema stale był w jego cieniu. Nawet gdy obaj debiutowali w Lidze Mistrzów w barwach "Królewskich", we wrześniu 2009 roku, to Ronaldo zdobył dwie bramki w wyjazdowym spotkaniu z FC Zürich, a Real wygrał 5-2. Benzema nie podniósł się wtedy z ławki rezerwowych, podobnie jak Jerzy Dudek. CR7 był ikoną "Królewskich" aż do swojego odejścia w 2018 roku, wtedy Francuz złapał jakby drugi oddech. Dziś jest jedynym graczem w kadrze "Królewskich" z tamtego projektu Pérez sprzed blisko 13 lat. W latach 2009-2018 Cristiano Ronaldo rozegrał w Realu Madryt 101 spotkań w Lidze Mistrzów - zdobył w nich 105 goli, co daje średnią ponad jedną bramkę na mecz. Gdy odszedł z Realu, już w barwach Juventusu, a teraz Manchesteru United, rozegrał w tych elitarnych rozgrywkach 30 meczów, strzelając 20 goli. Średnia spadła więc do 0,67 gola na spotkanie. U Benzemy te proporcje wyglądają inaczej - w sezonach 2009-2018 zagrał 85 spotkań, zdobył 44 bramki (średnia: 0,51). Od tego czasu 34 gry i 26 trafień (średnia: 0,76). Po popisach w ostatnich starciach z PSG czy Chelsea to Francuz staje się powoli głównym kandydatem do zdobycia "Złotej Piłki". I choć do wielu osiągnięć Cristiano Ronaldo się pewnie nie zbliży, to jedno z nich zdołał w środę wyrównać. Karim Benzema - drugi po Cristiano Ronaldo Benzema jako drugi piłkarz w historii Ligi Mistrzów zdołał bowiem ustrzelić hat-tricka w drugim kolejnym spotkaniu fazy pucharowej. Najpierw dokonał tego w kapitalnej drugiej połowie rewanżowego spotkania z PSG w 1/8 finału, stając się jednocześnie najstarszym zdobywcą trzech bramek w Lidze Mistrzów. Wczoraj powtórzył wyczyn w Londynie w starciu z Chelsea. Wcześniej tej sztuki dokonał tylko Cristiano Ronaldo - wiosną 2017 roku. Portugalczyk strzelał po trzy gole w rewanżowym spotkaniu ćwierćfinału z Bayernem Monachium (dwa w dogrywce, Real wygrał 4-2), a następnie po 14 dniach pokonał tyle razy Jana Oblaka z Atletico w pierwszym półfinale. Co ciekawe, przez cały ten czas w obu spotkaniach na boisku był też Benzema. Jeśli Francuz byłby też w stanie ustrzelić hat-tricka w rewanżu z Chelsea, przeszedłby do historii tych rozgrywek. Robert Lewandowski też miał wczoraj szansę na drugi hat-trick z rzędu, ale jej nie wykorzystał. Jego Bayern nie zdobył nawet bramki w starciu z Villarreal, a Polak oddał dwa strzały: jeden celny i jeden zablokowany. Co ciekawe, gdyby do tej statystyki włączyć także fazę grupową Ligi Mistrzów, to mielibyśmy jeszcze tylko jeden taki przypadek. Brazylijczyk Luiz Adriano z Szachtara Donieck w 2014 roku najpierw strzelił BATE Borysów pięć goli w meczu wyjazdowym na Białorusi (7-0 dla Szachtara), a 15 dni później kolejne trzy w spotkaniu domowym we Lwowie (5-0), Wiele lat czekania na kolejne hat-tricki Pod względem ilości hat-tricków Benzema też jest kawałek za "wielkimi futbolu". Ronaldo i Messi aż ośmiokrotnie zdobywali co najmniej po trzy bramki, Robert Lewandowski - pięć razy. Francuz jest tuż za Polakiem - teraz ma już cztery hat-tricki. Co ciekawe, gdy zdobywał swojego pierwszego w Realu w grudniu 2010 roku, na prawej obronie rywali z Auxerre występował Dariusz Dudka, a w bramce Realu przez 45 minut stał Jerzy Dudek, zanim złamał szczękę. Na drugi hat-trick Benzema musiał czekać pięć lat, do grudnia 2015 roku i starcia z Malmö FF. Real wygrał aż 8-0, co do dziś jest rekordem Ligi Mistrzów. Znów jednak wynik Benzemy znalazł się w cieniu osiągnięcia Ronaldo, bo ten wówczas zdobył... cztery bramki. Hat-tricki numer trzy i cztery to osiągnięcia z ostatnich dni, ale czy ta seria będzie jeszcze kontynuowana?