"A jednak życie bywa piękne" - wykrzyczał 34-letni Didier Drogba, bohater absolutny finału Champions League na Allianz Arena. Kiedy był młody, silny i najlepszy na świecie przegrywał wszystkie finały, fatalną serię przełamał dopiero w wieku 34 lat, gdy od dłuższego czasu skazywano go na emeryturę w Chinach. Tyle wiary, ambicji, a przede wszystkim szczęścia może mieć tylko ktoś, kto latami na to harował. Tak było z Drogbą, przecież wystarczyło, by wczoraj po faulu napastnika WKS na Francku Riberym, Arjen Robben wykorzystał rzut karny i zakończenie piłkarskiego thrillera byłoby inne. Cuda się działy "Nie zawsze lepszy wygrywa" - powiedział z kolei Thomas Mueller. Te słowa nie ukoją bólu graczy Bayernu, tak jak nie ukoiły broniącej trofeum Barcelony pobitej przez londyńczyków w półfinale. "Być może powinniśmy byli przegrać" - odpowiedział na to Ashley Cole, a Fernando Torres przyznał, że Chelsea miała wielkie szczęście, którego los odmówił Bawarczykom. Aby wygrać Champions League w swoim najgorszym sezonie (w erze Romana Abramowicza), trzeba było cudu i cuda się działy. Ich najbardziej materialnym przejawem były pudła z karnych Leo Messiego i Arjena Robbena. Szczęście nie przydałoby się na nic, gdyby nie wielka determinacja starzejących się mistrzów. Bayern zgrzeszył tak samo, jak Barcelona po golu na 2-0 na Camp Nou Andreasa Iniesty. Gdy w 83. min Thomas Mueller pokonał Petra Czecha, Bawarczycy uznali, że rywal przepadł. Gospodarze bili seryjnie rzuty rożne, bez najmniejszego efektu, Chelsea wystarczył jeden, by wrócić do życia. Ten finał był niepojętym ciągiem wydarzeń, prowadzonych do nieuchronnego końca. Nie chodzi wyłącznie o "jedenastkę", którą Robben zaprzepaścił w dogrywce, ani cały bawarski szturm trwający 120 minut. Przecież w historii futbolu nie da się znaleźć przykładu, by Anglicy lepiej strzelali rzuty karne od Niemców. Roberto di Matteo o tym wiedział, bo do "jedenastek" wyznaczył trzech obcokrajowców. I już ten pierwszy, Juan Mata wybrany na najlepszego gracza Chelsea w tym sezonie, go zawiódł! Otrzymali nagrodę W tej edycji Champions League gracze di Matteo tyle razy stawali na granicy nieszczęścia, że się na to zupełnie uodpornili. Robili swoje bez względu na wszystko i otrzymali nagrodę. Gdyby Chelsea wygrała Puchar Europy w 2003 roku, kiedy kupił ją rosyjski oligarcha, u większości kibiców na świecie zapewne nie wywołałoby to entuzjazmu. Drogba, Terry, Lampard i reszta byli wtedy bogaci, silni i butni. Wczoraj Europa oglądała inną Chelsea: dojrzałą, charyzmatyczną, pokornie harującą na wyśniony sukces, który przez 9 lat jej się wymykał. Nagroda przyszła w chwili najbardziej niespodziewanej. Jak w bajce. To paradoksalne, że w czasach, gdy Michel Platini wprowadza finansowe fair play, największymi wygranymi sezonu są ci, przeciw którym szef UEFA chce walczyć. Roman Abramowicz z własnej kieszeni wydał na transfery 800 mln euro, szejk Mansour zdobył z Manchesterem City tytuł w Anglii, a Florentino Perez z Realem Madryt w Hiszpanii. Bayern? Przegrał swój drugi kolejny finał Champions League. Po karnych, czyli w takich samych okolicznościach, jak pokonał Valencię w 2001 roku. Wczoraj na najnowocześniejszym niemieckim stadionie Allianz Arena w proch obróciły się legendarne słowa Gary'ego Linekera o tym, że bez względu na wszystko, Niemcy górą są zawsze. Udowodnili coś Abramowiczowi Na pocieszenie Bawarczykom pozostaje fakt, że ich drużyna w kolejnej edycji Champions League będzie tak samo mocna. Porażka nie oznacza konieczności rewolucyjnych zmian w Bayernie, więcej zabiegów "reanimacyjnych" wymaga wczorajszy zwycięzca. Dla weteranów ze Stamford Bridge, którzy pół sezonu stracili na wzajemne zwalczanie się z Andre Villasem-Boasem, nie ma to już znaczenia. Drogba, Lampard i Terry doczekali dnia, w którym przekonali Abramowicza, iż wato było jeszcze raz im zaufać. Chelsea w Lidze Mistrzów w erze Abramowicza: 2004 rok - półfinał, porażka z Monaco 2005 rok - półfinał, porażka z Liverpoolem 2006 rok - 1/8 finału, porażka z Barceloną 2007 rok - półfinał, porażka z Liverpoolem 2008 rok - finał, porażka po karnych z Manchesterem United 2009 rok - półfinał, porażka z Barceloną 2010 rok - 1/8 finału, porażka z Interem Mediolan 2011 rok - ćwierćfinał, porażka z Manchesterem United Dyskutuj na blogu Darka Wołowskiego