Wydawało się, że jedna bramka przewagi z pierwszego spotkania (2:1 na Estadio Bernabeu) może się okazać dla Realu Madryt kapitałem na wagę awansu do ćwierćfinału. Ale wystarczyło 27 sekund gry, by mecz z ubiegłego tygodnia stracił znaczenie. Już w pierwszej minucie wszystko zaczynało się od nowa. Bramkowa akcja w wykonaniu Atletico została przeprowadzona podręcznikowo. Zagranie ze środka pola na skrzydło, tam piłkę przejął Rodrigo De Paul i skierował ją w pole karne rywala po ziemi. Futbolówka przemknęła między nogami Antonio Ruedigera i Marco Asencio, by trafić do Conora Gallaghera. A ten wślizgiem z pola bramkowego wpakował ją do siatki. W Hiszpanii wrze po decyzji Marciniaka. Wielka kontrowersja, pytają o jedno Krycie w tej sytuacji odpuścił Federico Valverde. W ten sposób "Los Colchoneros" zdobyli najszybszego gola w historii swych występów w Lidze Mistrzów. A Gallagher został pierwszym Anglikiem, który zaliczył w tych rozgrywkach trafienie dla Atletico. Koszmar Viniciusa Juniora. Rzut karny jak z najczarniejszego snu Reakcja "Królewskich"? Bardzo niemrawa. Pierwszy celny strzał oddali dopiero w 29. minucie. Próba Rodrygo była jednak na tyle anemiczna, że Jan Oblak nie miał najmniejszych kłopotów ze skuteczną interwencją. W większych tarapatach po drugiej stronie murawy znalazł się Thibaut Courtois. Dwukrotnie bardzo groźnie uderzał na jego bramkę Julian Alvarez. Belg w obu przypadkach stawał jednak na wysokości zadania. Być może do przerwy mielibyśmy remis, gdyby prowadzący zawody Szymon Marciniak zdecydował się podyktować rzut karny, gdy piłka miała kontakt z ręką Giuliano Simeone. Polski arbiter uznał jednak, że wszystko odbyło się w zgodzie z przepisami. W drugiej odsłonie Real nadal sprawiał wrażenie zespołu, którego perspektywa dogrywki w pełni zadawala. Co innego gospodarze - od pierwszych minut ruszyli do zdecydowanych ataków, chcąc rozstrzygnąć losy potyczki w 90 minut. Z ich przewagi nic jednak nie wynikało, wciąż utrzymywali prowadzenie w najskromniejszych rozmiarach. W 69. minucie Clement Lenglet sfaulował w obrębie "szesnastki" Kyliana Mbappe. Marciniak tym razem wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Vinicius Junior, ale uderzył fatalnie - futbolówka poszybowała dobrych kilka metrów od spojenia słupka z poprzeczką. To jego pierwszy zmarnowany karny w barwach Realu. Ta sytuacja wyraźnie zdeprymowała wybrańców Carlo Ancelottiego. Do końca podstawowego czasu gry nie byli już w stanie zagrozić bramce rywala. A im bliżej dogrywki, tym mniej ochoczo angażowali się w ofensywę. Dodatkowe 30 minut rywalizacji nie przyniosło zmiany rezultatu. O awansie decydowała seria rzutów karnych. Kluczowym momentem okazała się analiza VAR, po której Marciniak anulował trafienie Juliana Alvareza. Powtórki wideo wykazały, że argentyński mistrz świata przy strzale dotknął piłki dwukrotnie. Wojnę nerwów wygrali ostatecznie "Królewscy", triumfując w tej loterii 4:2. Znamy pary ćwierćfinałowe Ligi Mistrzów. W każdej Polak, dalej gra aż sześciu Rzuty karne: 0:1 - Mbappe 1:1 - Sorloth 1:2 - Bellingham 1:2 - Julian Alvarez (gol anulowany po analizie VAR) 1:3 - Valverde 2:3 - Correa 2:3 - L. Vazquez (broni Oblak) 2:3 - Llorente (poprzeczka) 2:4 - Ruediger