W środowy wieczór FC Kopenhaga z Kamilem Grabarą w bramce rozgrywała mecz Ligi Mistrzów na obiekcie Galatasaray Stambuł. Mistrzowie Danii prowadzili 2-0 aż do 86. minuty. W samej końcówce stracili jednak dwie bramki i spotkanie ostatecznie zakończyło się remisem. Polski bramkarz zebrał za swój występ znakomite recenzje. Był pierwszoplanową postacią wieczoru i wielokrotnie uchronił zespół gości od utraty gola. Po ostatnim gwizdku po raz kolejny ujawniła się jednak jego konfrontacyjna natura. Grabara wychwalany pod niebiosa, w Danii są nim zachwyceni. Co za słowa! "Zasłużyliśmy na trzy punkty w tej gów... dziurze. Ale co zrobić, takie życie" - napisał w mediach społecznościowych krótko po końcowym gwizdku. I to był koszmarny błąd. Jak można było się spodziewać, ten wpis doprowadził fanów "Galaty" do furii. Było to tym łatwiejsze, że część z nich miała Grabarę na oku już wcześniej. Przed meczem Polak napisał, że... znacznie lepszych kibiców w Stambule ma Fenerbahce. Grabara się doigrał. Kibice Galatasaray nie puścili mu prowokacji płazem Piłkarze Kopenhagi wrócili do domu i uwagę skupili na kolejnym występie w lidze krajowej. Wszyscy poza polskim bramkarzem. O wizycie w Turcji nie pozwalają mu zapomnieć fanatycy środowego rywala. Grabara i jego narzeczona dostali kilkaset wiadomości o kryminalnej treści. Dominują wyzwiska i groźby. Liczne są zapowiedzi pozbawienia życia. To tylko próbka: "Chroń siebie i swojego męża. Będę was szukał w Kopenhadze i mam pewność, że was znajdę". "Powiedz Kamilowi, że wkrótce będzie po nim. Wiemy, gdzie mieszka jego rodzina". "Załatwimy twojego chłoptasia i ciebie. Po prostu czekajcie". Tak Włosi nazwali Raków Częstochowa. To nie spodoba się mistrzowi Polski Partnerka piłkarza, Dominika Robak, postanowiła wyrazić swoje oburzenie: "W jakim świecie my żyjemy?! To nie jest normalne. 300 wiadomości i nie zliczę ile komentarzy. Brak słów" - napisała. Jak się okazuje, komentarzami Grabary urażone są również władze Galatasaray. Klub zapowiedział wydanie specjalnego oświadczenia po zaistniałych incydentach. Niewykluczone, że sprawa trafi do organów dyscyplinarnych UEFA.