Od początku sezonu Kamil Grabara był kontuzjowany, a tuż po powrocie do zdrowia stanął naprzeciwko wielkiego wyzwania. Na jego bramkę miały sunąć ataki i strzały angielskiej potęgi Manchesteru City. Tak rzeczywiście było od pierwszych minut, a już w siódmej najlepszy strzelec "The Citizens" wykonał celny strzał i dał gospodarzom prowadzenie 1-0. Erling Haaland wykończył zespołową akcję mocnym strzałem prawą nogą w prawy dolny róg bramki. Erling Haaland strzelił już 19 goli w tym sezonie Jeszcze przed przerwą Haaland upolował swoje drugie trafienie, co oznaczało że łącznie ma już 19 goli licząc wszystkie rozgrywki. Norweg tym razem był świetnie ustawiony do dobitki i mimo, że Grabara poradził sobie ze strzałem zza pola karnego, to i tak musiał wyciągać piłkę z siatki, było 2-0. Czytaj także: Liga Mistrzów. RB Lipsk odbija się od dna, kanonadzie zapobiegł VAR Grabara zaliczył kilka dobrych interwencji, ale jeszcze nie minął półmetek zawodów, a on miał już "na sumieniu" trzy przepuszczone bramki. Ta na 0-3 w najmniejszym stopniu obciąża jego konto. Uderzenie zza pola karnego zakończyło się podwójnym rykoszetem i samobójczym trafieniem Davita Chocolavy. Moment później minimalnie przy próbie lobowania polskiego bramkarza pomylił się Bernardo Silva Manchester City - FC Kopenhaga 5-0 Po wznowieniu gry jej obraz nie uległ zmianie, dalej to "Obywatele" dyktowali warunki gry. W 55. minucie po podyktowanym rzucie karnym wynik na 4-0 zmienił Riyad Mehrez. Na tym nie skończyła się "egzekucja" w wykonaniu City. Dzieła zniszczenia dopełnił Julian Alvarez po ładnej kombinacyjnej ofensywie, w której na dużej szybkości Manchester wymienił kilka celnych podań.