Derby Madrytu w ostatnich latach pozwoliły kibicom przyzwyczaić się do wyniku 1:1. Starcia Realu z Atletico stały się niezwykle wyrównane i chociaż na Estadio Santiago Bernabeu podopieczni Carlo Ancelottiego oddali aż dziewięć celnych strzałów przy zaledwie jednym rywala, podzielili się z nim punktami. Początek spotkania w ramach 1/8 finału Ligi Mistrzów przyniósł jednak dla "Rojiblancos" prawdziwy wstrząs. Kapitalny początek Realu Madryt. Wyborna odpowiedź Altetico "Królewscy" rzucili się na rywala jak wygłodniały lew i już przy pierwszej okazji zadali mu dotkliwą ranę. Rodrygo po otrzymaniu podania od Fede Valverde pokazał się kapitalnie w indywidualnej akcji i trafił na 1:0 już w 4. minucie. Stadion oszalał, a gospodarze po wznowieniu gry błyskawicznie ruszyli po drugą bramkę. Znów w pole karne wpadł Brazylijczyk i chociaż wydawało się, że był ewidentnie pociągany i finalnie faulowany przez Galana, gwizdek sędziego Turpina milczał. Pierwszą dogodną okazję bramkową na dobrą sprawę piłkarze Atletico stworzyli sobie dopiero w okolicach 30 minuty. Simeone próbował dogrywać w pole karne, ale defensorzy "Los Blancos" zażegnali zagrożenie. W odpowiedzi znów przed okazją stanął Rodrygo, ale jego centrostrzał z rzutu wolnego sparował Oblak. Wyciekły wieści z szatni Barcelony. Flick się nie wahał, Lewandowski już pogodzony W 32. minucie o swojej klasie przypomniał Julian Alvarez. Argentyńczyk zdecydował się na solową akcję, wpadł w pole karne i posłał nieprawdopodobnego "rogala", który zatrzepotał w siatce. Cóż to było za uderzenie! Akcja bliźniaczo podobna do tej przeprowadzonej przez Rodrygo. I zrobiło się 1:1. Przewaga była po stronie "Los Blancos", ale niemal każda kontra Atletico pachniała zagrożeniem. Brahim Diaz bohaterem Realu Madryt. Jasny sygnał dla Barcelony Druga połowa rozpoczęła się podobnie jak pierwsza, czyli od szybkiego gola Realu Madryt. I była to kolejna indywidualna akcja, tym razem ze strony Brahima Diaza. Skrzydłowy poczarował w polu karnym i mimo asysty kilku defensorów, pośród tłoku znalazł miejsce do podkręconego uderzenia, a piłka wpadła tuż obok słupka bezradnego Oblaka. W 59. minucie czujności nie stracił Courtois. Griezmann uderzał z ostrego konta, ale Belg czubkami palców sparował uderzenie do boku. Nie miał jednak zbyt wiele pracy w drugiej połowie spotkania. Gospodarze dominowali i rzadko dopuszczali graczy Diego Simeone blisko swojego pola karnego. W 66. minucie znów interweniować musiał Oblak, gdy podwyższyć wynik na 3:1 próbował Mendy. Górą był Słoweniec. Real Madryt wygrał 2:1 i jest o krok bliżej ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Dał przy tym wykład Barcelonie, jak należy grać i wygrywać z Atletico Madryt. "Dumę Katalonii" w najbliższym czasie czekają jeszcze dwa pojedynki z "Rojiblancos", a w tym sezonie wygrać z nimi jej się jeszcze nie udało.