Raków po raz pierwszy w historii wywalczył mistrzostwo Polski - po raz pierwszy próbuje więc otworzyć bramy do piłkarskiego raju. Tym jest bowiem dla naszych klubów sam udział w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Aby tak się stało, klub z Częstochowy musiałby przejść jeszcze trzech rywali. Najpierw Karabach Agdam, z którym w środę gra pierwsze spotkanie, a później lepszą drużynę z pary Aris Limassol - BATE Borysów. To już nie to samo BATE, co dziesięć lat temu. Mistrz Białorusi pokiereszowany na Cyprze Po pierwszym spotkaniu rozegranym na Wyspie Afrodyty w tej parze wszystko jest już właściwie jasne. Aris nie miał bowiem żadnej litości dla swojego rywala. BATE może i imponowało kiedyś w Lidze Mistrzów, jeszcze dekadę temu regularnie grało w fazie grupowej, ale to już historia. W trzech poprzednich sezonach odpadało w europejskich potyczkach już po pierwszych bojach, teraz wróciło do eliminacji Ligi Mistrzów, ale wszystko wskazuje na to, że na krótko. O ile jeszcze Partizani Tirana udało się Białorusinom przejść, to przez Aris zostali dziś zdemolowani. Raków Częstochowa przełożył kolejny mecz. To miał być prawdziwy hit Ekstraklasy! Mistrz Cypru już po pierwszej połowie prowadził 3:0, a goście nie oddali choćby jednego celnego strzału. A właściwie oddali zaledwie jeden, niecelny. Prowadzenie Arisowi dał w 17. minucie z rzutu karnego Yannick Gomis - senegalski piłkarz, przez wiele lat występujący w Ligue 1 i Ligue 2. Na 2:0 podwyższył w 32. minucie były gracz szwedzkiej młodzieżówki Leo Bengtsson, a później Białorusini zapisali samobójcze trafeinie - autorstwa innego Senegalczyka, Sidiego Bane. Prawdziwe wejście smoka! Mariusz Stępiński zapewnił awans mistrzowi Cypru? W drugiej połowie Aris dorzucił kolejne trzy gole, choć przez blisko 20 minut utrzymywał się wynik 4:2, dający jeszcze jakieś nadzieje Białorusinom. Dla nich trafiali: Arciom Kancawy i Rusłan Chadarkiewicz, dla Arisu - znów Gomis, głową po rzucie wolnym. Bohaterem ostatnich minut był jednak polski napastnik Mariusz Stępiński który na boisku pojawił się tuż po przerwie. To on asystował w 83. minucie przy golu Holendra Jadena Montnora na 5:2, a w doliczonym czasie wykorzystał jeszcze rzut karny. Aris wygrał więc aż 6:2 i przed rewanżem na pustym stadionie (mecz bez publiczności) w Mezőkövesd jest blisko awansu do trzeciej rundy. Czy zagra też tam Raków, okaże się raczej dopiero za tydzień, po rewanżu w Baku z Karabachem. A jeśli mistrz Polski polegnie, wówczas wystąpi w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Europy. Jego przeciwnikiem będzie wtedy przegrany z pary HJK Helsinki - Molde FK. Pierwsze spotkanie Finowie wygrali 1:0.